|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:43, 03 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Gaan - to jest bardzo dobre rozwiązanie
Drogie Dziewczyny - już siadam i piszę.
Choć tak naprawdę to nie mam na czym siedzieć, bo właśnie jestem w środku niespodziewanego remontu.
Hmmm...... tylko na czym ja skończyłam
Ostatnio zmieniony przez Nuska dnia Pon 20:43, 03 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:40, 03 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
A ja już wiem
Przypominam, że nadal jesteśmy w Hue i spacerujemy po Cytadeli.
c.d.
Czujemy się jakbyśmy zostali przeniesieni do świata baśni.
Chyba już wiem jak czuła się Alicja po drugiej stronie lustra. Tak trochę zagubiona i wielce ale to wielce zauroczona. My w każdym razie właśnie tak się czujemy. Dlatego bez chwili wytchnienia kroczymy przed siebie, ciekawi co kryje się za kolejnym zakrętem.
Już wiem, że tym razem nie będzie żadnego problemu jak podpisać kolejne zdjęcie. Znam tylko jedne słowa, które pasują tu jak ulał:
….... za siedmioma długimi korytarzami, za siedmioma czarownymi bramami ……
Tak oto wkraczamy do Rezydencji Dien Tao, czyli rezydencji Królowej Matki wybudowanej w 1804 roku.
Jest to jedno z tych miejsc, w których turysta nie ma prawa się nie zgubić. Z premedytacją piszę „turysta” a nie tylko „ja”, bo jestem przekonana, że każdy przyjezdny się tu gubi.
No bo jak nie zgubić się w miejscu, które choć opisane jako „rezydencja” tak naprawdę jest kompleksem architektonicznym złożonym z około 20 budynków?
O! Nawet gospodarze nie podają dokładnej ilości budowli a ograniczają się do określenia „około”.
Najważniejszą budowlą kompleksu jest oczywiście Pałac Dien Tao z 1804 roku. Ostatnia renowacja przeprowadzona w 2002 roku przywróciła pałacowi styl i wystrój z czasów dynastii Nguyen.
Natomiast główne apartamenty zostały urządzone i wyposażone tak, jak oryginalne pokoje ostatniej Królowej Matki Tu Cung (matki cesarza Bao Dai).
Wiele wystawionych i prezentowanych w pałacu przedmiotów jest oryginalna. Tylko część to repliki.
Ponadto wystawa historycznych zdjęć ukazuje pałac z czasu jego świetności.
A to już osobista buddyjska świątynia Królowej Matki, czyli Świątynia Phuoc Tho
To tutaj każdego 1-go i 15-gp dnia miesiąca księżycowego oraz w inne święta religijne Królowa Matka oddawała cześć przodkom i modliła się za pomyślność przyszłych dni dynastii.
Drugi poziom świątyni, datowany na 1831 r. znany jest jako Khuong Ninh Pavilion.
Według stojącej tutaj tablicy informacyjnej świątynię odbudowano w 1849 i 1900 roku. Ale według mnie jej dzisiejszy wygląd to efekt prac znacznie późniejszych.
Kolejne budowle rezydencji Dien Tao to na przykład Pawilon Herbaciany (Truong Du Pawilon) z 1849 r.
No w takich okolicznościach przyrody to można nie jedna herbatkę wypić
Oczywiście na obszarze rezydencji Dien Tao nie brakuje też przepięknych, potężnych bram.
Jak widać są one w dobrym stanie, co tylko potwierdza, że moje przypuszczenia, iż rezydencja Dien Tao była odnawiana później niż w 1900 roku były słuszne.
To "później" to lata od 1998 do 2001.
No, w te daty, to jestem w stanie uwierzyć
Bardzo ważną częścią rezydencji Dien Tao jest kompleks Świątyń Mieu.
Zbudowany na początku XIX wieku początkowo składał się z 9 budowli, z których przetrwało tylko pięć:
:- The To Mieu
- Hung To Mieu
- Hien Lam Cac
- Mieu Tho Cong
- Va Nha ThanTru
Ciekawostką może być fakt, że podczas ceremonii, które miały miejsce w dwóch głównych świątyniach kompleksu (The To Mieu i Hung To Mieu) w rocznice śmierci cesarzy udział kobiet, w tym samej cesarzowej, był zabroniony.
Jedną z dwóch głównych świątyń kompleksu Mieu jest Świątynia To Mieu (Aby Mieu), wybudowana w latach 1821-1822, a poświęcona wszystkim cesarzom dynastii Nguyen.
Każdy z 10-u cesarzy dynastii ma tutaj swój osobny ołtarzyk.
Pierwotnie ołtarzy było tylko 7, gdyż władze francuskie uniemożliwiały budowę ołtarzy dla anty-francusko nastawionych cesarzy: Ham Nghi, Thanh Tai i Duy Tan.
Dopiero po opuszczeniu Wietnamu przez Francuzów dobudowano brakujące 3 ołtarze. Nastąpiło to w 1959 roku.
Drugą główną świątynią kompleksu Mieu jest Świątynia Hung To Mieu (Hung Aby Mieu), poświęcona rodzicom cesarza Gia Long.
Kolejną budowlą kompleksu Mieu, która przetrwała do dziś, jest Pawilon Wiecznej Światłości (Hiem Lam Cac). Wybudowano go w latach 1821-1822 dla uczczenia mandarynów, którzy wiernie służyli dynastii Nguyen.
I chociaż Pawilon poświęcony był zwykłym ludziom, to posiada aż 3 poziomy i mierząc 13 metrów wysokości był najwyższym budynkiem. Aż do 1945 roku żadna inna budowla na terenie Cytadeli nie mogła być od niego wyższa.
To się nazywa cesarska wdzięczność
Pawilon Wiecznej Światłości znany jest jeszcze z czegoś innego. To właśnie przed nim ustawiono 9 Dynastycznych Urn, odlanych w brązie w latach 1835-1837.
Każda z urn nosi imię jednego z cesarzy Nguyen i uosabia jakąś jego cechę.
Każda urna stoi dokładnie naprzeciwko ołtarza „swojego” cesarza w świątyni To Mieu, tylko po drugiej stronie dziedzińca rozdzielającego dwie świątynie.
Jedynie cesarz Du a Huyen nie ma swojej urny, ale nigdzie nie doczytałam dlaczego
Pewnie za mało się starałam, ale wierzcie mi i tak opisanie spaceru po Cytadeli i Zakazanym Mieście było i tak baaaaardzo czasochłonne.
Wróćmy jednak do urn.
Na pierwszy rzut oka wszystkie wyglądają tak samo w rzeczywistości jednak różnią się nie tylko wyrytymi na nich wzorami, ale także wagą, wysokością czy średnicą.
Najmniejsza z nich mierzy 2,25 m wysokości, a największa 2,5 m. Najlżejsza zaś waży 1.935 kilogramów, a najcięższa 2.595 kilogramów. Na każdej z urn wyrytych jest 17 tradycyjnych wzorów wietnamskich oraz dziesiątki scenek rodzajowych, dzięki czemu urny są niemal encyklopedycznym źródłem wiedzy o dawnym Wietnamie.
Brama wiodąca do lub jak kto woli z Pawilonu Wiecznej Światłości.
Widzicie te detale? Jak tu przejść obok nich obojętnie?
Jest to trudne, ale jak się traci z pola widzenia Maniego i Żmijkę zwyczajnie trzeba brać nogi za pas i gonić ich
Cytadelę opuszczamy tą samą bramą, którą na jej teren wkraczaliśmy czyli Bramą Południową.
Kuszą nas pewne schody, ale czy mamy jeszcze czas żeby wspiąć się po nich?
I nie chodzi już tylko o autobus, którym dziś opuścimy Hue, ale też, a może teraz nawet przede wszystkim, o czarne chmury, które nadciągają w szybkim tempie .
Ale jak mówi porzekadło: jest ryzyko jest zabawa. Decyzja zapada. Wspinamy się
Zobaczcie co z tego poziomu udało nam się zobaczyć.
A to już pożegnalne zdjęcia z poziomu ziemi.
c.d.n |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:44, 04 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
piękne fotki, a ja wciąż nie przestaję się zachwycać kolorystyką, ornamentami i tp. ale przynajmniej liznęłam trochę wiedzy o Wietnamie. |
|
Powrót do góry |
|
|
momita
Dołączył: 30 Maj 2009 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Pon 14:42, 24 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Dla mnie czerwone drzwi to magia niesamowita. Ogólnie mam świra na punkcie czrwonych drzwi. Wciąz szukam dla siebie wymarzonego domu z czerwonymi drzwiami, tylko taki sobie kupie.. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gosiek Nowy na forum Karawany
Dołączył: 01 Lip 2009 Posty: 109 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:02, 24 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
fakt, te czerwone drzwi są niesamowite!
A ja szukam czerwonej sofy, dla domownika, który jak się okazuje jest tak nawiedzony jak Momi... tylko czerwień i już
Nuska zdjęcia są superzaste ...oglądam je już enty raz i ciągle mam wrażenie, że widzę je po raz pierwszy, bo wciąż dostrzegam nowe szczególiki
Masz już na czym siedzieć? To pisz i kopiuj- wklej |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:56, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Gosiek - po takich argumentach nie pozostaje mi nic innego jak tylko usiąść, popisać, pokopiować i wkleić |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:09, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
c.d.
Zachmurzenie jest coraz większe. Przyspieszamy więc kroku, ale …. pstrykać nie przestajemy:). Oto kilka fotek z mostu na Perfumowej Rzece.
Mamy już bardzo mało czasu. A przed podróżą wypadałoby jeszcze coś zjeść. Aby zaoszczędzić czas, wybieramy restaurację, która dosłownie jest za ścianą naszego hotelu. Szybko wybieramy z karty coś co wydaje się zupą (bo to będzie najszybciej) i od razu prawie chcemy ją jeść.
Tymczasem czekamy i czekamy. A jak czekamy to się rozglądamy:).
Ściany restauracji inspirują nas . Niestety „technicznie” nie jesteśmy przygotowani, dlatego nasz wpis wypada dość blado. Ale ….. grunt, że jest !
Aż wreszcie dostajemy nasze zamówienie
…??? Czy to wygląda jak zupa?
Ale czasu mamy tyle, że praktycznie już powinniśmy ruszać z hotelu z walizami, więc bez słowa protestu jemy to co nam podano i to, co najprawdopodobniej sami zamówiliśmy
Matko !! jakie to pyszne jest !!
Crispy noodles to od teraz kolejne nasze ulubione wietnamskie danie. Szkoda, że nie mamy czasu aby się nim podelektować. Szybko łykamy kilka kęsów i …….. już nas nie ma.
Przed biurem The Sinh Tourist na autobus czekamy dosłownie kilka minut.
Hmmm…… z zewnątrz wygląda zupełnie zwyczajnie, ale my wiemy, że nie jest to taki zwyczajny autobus, tylko „leżący” lub „śpiący” Jak zwał tak zwał, a i tak szkoda, że będziemy jechać nim tak krótko
Przy wejściu każdy dostaje torebkę na buty, bo w środku autobusu, jak w domu, poruszać można się na bosaka lub w kapciach.
Zajmujemy nasze VIP-leżanki na przodzie autobusu i zaczynamy działać testując ilość możliwych ustawień oparć, a troszkę ich jest
Oczywiście nie obyło się też bez sesji fotograficznej, więc czas do odjazdu w ogóle nam się nie dłużył. Aż wreszcie ruszamy.
Pożegnale fotki z Hue
My to mamy szczęście.
Ledwo autobus ruszył a straszące nas od rana czarne chmury znowu o sobie przypomniały i spełniły swoją groźbę. Rozpadało się.
Rozpadało się i to na dobre.
No ale jeżeli kiedykolwiek miałoby padać to lepiej teraz, kiedy i tak siedzimy „pod dachem” niż wtedy gdy zaplanowane mamy zwiedzanie.
Choć i tak jesteśmy stratni, bo Rafał obiecywał nam, że podczas tego przejazdu podziwiać będziemy przecudne przełęcze i nadbrzeża.
Chyba musimy uwierzyć Rafałowi na słowo, bo tymczasem za oknami mamy takie widoki.
I znowu muszę powiedzieć: my to mamy szczęście, Bo gdy wysiadamy z autobusu w Hội An po deszczu nie ma już śladu.
Oczywiście od razu zjawia się kilku chętnych taksówkarzy gotowych zawieźć nas w dowolne miejsce i do dowolnego hotelu. Chwilę rozważamy co robić. Wiemy, że nasz hotel jest niedaleko więc przez moment pojawia się nawet pomysł żeby dotrzeć tam piechotą. Ostatecznie decydujemy się podejść do pracownika biura The Sinh Tourist (przystanek jest przy samym biurze) i zapytać o nasz hotel.
I w tym momencie sprawy zaczynają toczyć się równolegle.
Mani dogaduje się z jednym z taksówkarzy, że być może skorzystamy z jego usług, a ja, w naszym biurze, uzgadniam, że do hotelu mamy dojechać taksówką, za którą zapłaci hotel.
No to nie pozostaje nam nic innego jak wskoczyć do zaprzyjaźnionej już taksówki i zobaczyć, gdzie spędzimy najbliższe 2 noce.
Hotel Hai Au w Hội An to jedno z najsympatyczniejszych moich wspomnień z Wietnamu.
Już na progu witają nas 4 drobniutkie, uśmiechnięte, a nawet roześmiane dziewczyny. Witają nas po imieniu! Co prawda chwilkę zajmuje im rozszyfrowanie kto jest kim, przy czym dwóch panów o imieniu Mirek, wbrew pozorom, nie ułatwia sprawy. Ale w całej tej sytuacji jest tyle szczerej radości i naturalności, że od razu czujemy się jak u siebie.
Po krótkich formalnościach recepcyjnych i znacznie dłuższych pogaduszkach towarzyskich udajemy się do naszych pokoi.
Łał !! To tak wyglądają pokoje w dwu-gwiazdkowym hotelu w Wietnamie?
Super !!
Chłopakom znowu trafia się ładniejszy pokój, ale to nawet i dobrze, bo przecież właśnie tam spędzamy więcej czasu i pijamy nasze obowiązkowe, bo przewidziane programem, herbatki
O! nawet moja kulawica załapała się na fotkę. To chyba ostatnia jej fotka jak jeszcze jako tako wygląda
W pokojach przebywamy krótko. Szkoda czasu na siedzenie w pokojach. Czas "obwąchać" teren
Oczywiście nasze kroki kierujemy ku Starówce.
Tak nocą prezentuje się Hội An.
Most Japoński i jego najbliższe okolice
Załapaliśmy się też na występy
Hội An to miast lampionów. Są wszędzie
Trafiliśmy nawet pod pomnik Kazimierza Kwiatkowskiego (znanego w Wietnamie jako Kazik) polskiego konserwatora zabytków uważanego tutaj za męża opatrznościowego, który uchronił wiele zabytków, w tym kompleks Mỹ Sơn przed zagładą. To jemu przypisuje się główną zasługę wpisania Hội An do rejestru zabytków światowego dziedzictwa UNESCO.
Pomnik odsłonięto w 2007 r. Tu też wiszą lampiony. O dziwo, nie mogliśmy odszukać lampionu z polską flagą.
Wracając do hotelu w jednej z ciemnych i bardzo cichych wieczorem uliczek zauważyliśmy pierwszego i jak się później okaże jedynego w Wietnamie szczura……. brrrr…….
Na moment popsuło mi to humor i wzmocniło czujność, a w Manim pobudziło żartownisia, który swoimi „odkryciami” kolejnych szczurów przyprawił mnie o przynajmniej 3 zawały.
Szczęśliwie hotel był bliziutko, a w nim to już standardzik: herbatka u chłopaków i spanko.
c.d.n |
|
Powrót do góry |
|
|
Gosiek Nowy na forum Karawany
Dołączył: 01 Lip 2009 Posty: 109 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 7:39, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Nuska, ten napis na ścianie
ten makaron to ja znam pod nazwą Nasi Goreng i też bardzo to lubiłam jeść znaczy się w całej Azji to mają
autobus - rewelka!
acha - rzeka perfumowa, czy ona tak ładnie pachniała?
I te lampiony ...achhh |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:32, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Gosiek - może za czasów dynasti Nguyen rzeka pachaniała. Teraz pozostała tylko piękna nazwa...... niestety tylko nazwa
Nasi Goreng powiadasz..... trzeba zapamiętać tę nazwę bo na bak się przyda. Dzięki za podpowiedz |
|
Powrót do góry |
|
|
wojtek37k
Dołączył: 27 Wrz 2012 Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:27, 08 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Heloł , heloł ...... ja z nieśmiałym zapytaniem
czy w Październiku to coś wkleimy ???
Nuska już Cię dopinguję |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Sob 14:30, 13 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
lampiony szalenie kolorowe, to jest to co lubię. Wyraźne kolory. Ale spostrzegłam też że ozdoba łóżek podobna jak w Tunezji. Z ręczników wyczarowują różności. |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:01, 18 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
uffff...... jeszcze jest październik, więc wychodzi na to że zdążyłam |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:25, 18 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
c.d.
Dziś dzień na który czekałam. Zaraz po śniadaniu ruszamy do Mỹ Sơn (czyt. Mi Son), czyli takiego wietnamskiego Angkor Wat. Oczami wyobraźni już widzę te dziesiątki fotek, na których główną rolę odgrywają moje ukochane kamienie i ruiny.
Mój dobry nastrój pryska jednak jak bańka mydlana. Ładowarka, po całej nocy pracy nadal świeci na czerwono.
Niemożliwe!! Co się stało?? Nie, nie, nie… !! Tylko nie dziś, plisssss. Ale kogo ja proszę??
Te pięć zdań powtarzam w myślach i nie tylko w myślach na okrągło. Co teraz robić? Jak tu ruszyć do mojej „Mekki” tylko z jednym sprawnym kompletem baterii??
W ciągu 10 sekund sprawdziłam wszystkie kontakty w pokoju. Działają, a więc to nie ich wina tylko mojej ładowarki Choinka !!
Pędzę do Chłopaków. Ładowarka, na gwałt potrzebna ładowarka, sapię od progu.
Hmmm….. gdybym nie była tak zdenerwowana, to od razu w ich oczach dojrzałabym błysk zaciekawienia „jak do tego wykorzystać ładowarkę”, ale byłam zdenerwowana więc niczego nie zauważyłam i ciekawość Chłopaków nie została zaspokojona .
Niestety tylko mały Mirek ma ładowarkę na „paluszki” ale tylko na dwa, a ja potrzebuję taką na cztery. Ale dobre i dwie naładowane baterie, zawsze to 2-3 zdjęcia więcej. Tylko czasu na ładowanie tak mało zaledwie tyle ile trwa nasze śniadanie.
Przy śniadaniu oczywiście jestem monotematyczna.
Ale mam już plan działania na kolejne dni a raczej noce: pół nocy jedna para baterii, dzwonek budzika i druga para.
Jakoś damy radę pocieszają mnie wszyscy a mały Mirek obiecuje pożyczać ładowarki.
Mimo światełka w tunelu i tak na cały dzisiejszy dzień pozostanę monotematyczna
Do Mỹ Sơn docieramy bez żadnych dodatkowych atrakcji.
Zanim zaczniemy zwiedzanie czeka nas niezbyt długi spacer leśną, a właściwie dżunglową dróżką. Niestety, żeby czara goryczy na dziś została dopełniona zaczyna padać
No nie!! Tylko nie dziś!! Nie teraz!!
Czy ja już dziś tego nie mówiłam??
Ale spokój. Tylko spokój może nas uratować
No i oczywiście świadomość, że ruiny są już blisko, coraz bliżej
Sanktuarium Mỹ Sơn (Piękna Góra) to pozostałość potężnego zespołu świątynnego Królestwa. Chămpa.
Przez siedem stuleci zapomniane budowle porastała dżungla. Dopiero w 1898 r. Francuz M.C. Paris odkrył je ponownie dla świata.
W 1981 r. prac konserwatorskich podjął się tu polski zespół pod kierownictwem znanego wam już Kazimierza Kwiatkowskiego.
To w dużej mierze dzięki jego staraniom w 1999 roku Mỹ Sơn wpisane zostało na listę zabytków światowego dziedzictwa UNESCO.
Dziś na imponujące ruiny składa się dziesięć grup zabytkowych budowli, rozdzielonych zaroślami i strumieniami.
Wydawałoby się, że 10 grup świątyń oznaczonych literami – zwłaszcza po Cytadeli w Hue – to mały pikuś do opanowania. Ale nic bardziej mylnego. I tu łatwo się zagubić, a nawet zgubić.
Ja przynajmniej dwa razy wpadałam w panikę tracąc z oczu Żmijkę i Maniego i nie wiedząc w którą stronę biec żeby ich odszukać.
Oczywiście moja porządnicka dusza znowu cierpi, bo szans na to żeby zidentyfikować i opisać każdą z napotkanych budowli nie ma. No bo jak, jak ta, ustawiona na początku drogi tablica jest jedyną tablicą informacyjną jaką tu napotkaliśmy.
No ale dość gadania. Ruszamy w dżunglę
Jak widać zaczyna się obiecująco. Niestety ciągle wisi nade mną groźba, że lada chwila padną mi baterie Oszczędnie pstrykam więc fotki, a w pewnym momencie przestaję nawet używać ekranu, który podobno zżera energię, a tej przecież w nadmiarze nie mam. Cierpi na tym nie tylko ilość ale i jakość zdjęć. Do tego co jakiś czas kropi deszcz.
To chyba jakaś klątwa
No ale nie grymaszę tylko cieszę się tym, co pozostawili po sobie Chămpowie, a co mi dane jest podziwiać.
Niewiele pozostało po królestwie Chămpów, ale monumentalne kamienne bloki i wielce tajemnicze płaskorzeźby świadczą o tym, że Chăm był narodem wysoko rozwiniętym, którego sztuka i kultura podlegała silnym wpływom sąsiednich Khmerów, a budynki sakralne inspirowane były nie tylko sztuką staroindyjską, ale też widać w nich wyraźne elementy buddyzmu (no kto widzi ten widzi, ale tak podają przewodniki więc raczej trzeba im wierzyć).
Zresztą całe Sanktuarium Mỹ Sơn poświęcone było bogowi Śiwie.
Chodzimy i podziwiamy, no bo jak tu nie podziwiać
Wydaje się, że największym zagrożeniem dla kompleksu Mỹ Sơn jest dżungla.
Tymczasem do największych zniszczeń tutaj przyczynili się Amerykanie, którzy wiedząc, że w świątyniach Mỹ Sơn partyzanci Wietkongu założyli swoją kwaterę, w 1969 roku wykonali nalot dywanowy uszkadzając i niszcząc wiele budowli.
Tak do dziś wyglądaja ta część sanktuarium, która nie została jeszcze odrestaurowana.
Opuszczamy Mỹ Sơn, a właściwie chcemy to zrobić ale nie możemy, bo pięć osób z naszej niezbyt licznej grupy zaginęło w akcji (czytaj: wśród ruin). Zaczynają się nerwowe poszukiwania, które trwają blisko godzinę. Szkoda tego czasu, który bezowocnie spędzamy w autobusie, ale cytując Klasyka „w każdej grupie musi trafić się jakaś gnida”, więc niby dlaczego nas miała taka „atrakcja” ominąć?
Okazuje się, że w naszej grupie takich gnid było aż pięć.
W końcu jednak ruszamy. Część grupy wraca bezpośrednio do Hội An ale nie my. My ambitnie postanawiamy odwiedzić jeszcze pewną wioskę. Żeby tam dotrzeć musimy przesiąść się na łódkę, co też dość sprawnie czynimy.
Według wcześniej zebranych informacji, po drodze podziwiać mieliśmy tętniące na rzece życie.
Hmmmm……. nie wiem czy sprawiło to godzinne opóźnienie i pora lunchu, która właśnie nastała, czy jakiś inny powód, ale te parę fotek, które udało mi się zrobić podczas naszego mini-rejsu trudno nazwać dowodem na tętniące na rzecze życie.
I oto cel naszej wyprawy, czyli wioska Làng Mộc Kim Bồng.
Czym różni się ona od tysięcy podobnych wiosek? Oczywiście swoją historią.
Już od XVI wieku wieś słynęła ze wspaniałej stolarki i wyrobów z drewna. A mieszkańców wioski podzielić można było na 3 grupy:
- cieśli – zajmujących się budowlanką
- stolarzy – wyrabiających meble
- szkutników budujących łodzie.
Miejscowi rzemieślnicy osiągnęli taki kunszt, że stali się ulubieńcami wietnamskich władców
To oni budowali grobowce i pałace cesarzy z dynasti Nguyen w Hue, a kilkoro z nich, w podzięce za swoją pracę, zostało nawet mianowanych mandarynami.
Niestety wojna w Wietnamie zdziesiątkowała wieś z najlepszych mistrzów i stolarzy.
Aby więc przywrócić wiosce znaczenie oraz kultywować tradycyjną sztukę rząd wietnamski wraz z UNESCO uruchomił program, który finansuje naukę rzemiosła zaczynając od ucznia aż do tytułu mistrza (po latach ciężkiej pracy).
W 2008 r. we wsi pracowało już 200 stolarzy i funkcjonowało 18 niezależnych sklepów, co dowodzi, że program okazał się strzałem w dziesiątkę.
Jak zaraz zobaczycie stolarze z Làng Mộc Kim Bồng zachowali swoje tradycje i do dziś stosują te same techniki, jakich używali ich przodkowie. Nic wiec dziwnego, że w ostatnich latach to właśnie oni przyczynili się do przywrócenia świetności starego miasta w Hội An, ale o tym przekonamy się za jakąś godzinkę, jak wrócimy do miasta. Teraz chodzimy i rozglądamy się po okolicznych warsztatach.
c.d.n
Ostatnio zmieniony przez Nuska dnia Czw 21:56, 18 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Gosiek Nowy na forum Karawany
Dołączył: 01 Lip 2009 Posty: 109 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:10, 18 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Nuska... nie opowiadaj mi o ładowarkach, bo od razu włosy się prostują
orzesz Ty.... czyli masz tak samo - znaczy się niefajnie
ale zdjęcia i tak są miodzio
a co to za 5 blondynek się przyplątało i zagubiło? No przeca ja jeszcze nie pojechałam do Azji |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:46, 18 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Gosiek - o ładowarce to jeszcze będzie, bo to nie wszystko
A jeśli chodzi o tych zagubionych, to wcale nie były to blondynki, wręcz przeciwnie znaki szczególne to: kruczoczarne włosy, skośne oczy i prawdopodobnie jescze większa niż u mnie miłość do kamieni i ruin |
|
Powrót do góry |
|
|
gaan
Dołączył: 24 Lip 2010 Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:27, 19 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Nuska! Myślałam, że "spotkamy się" w Hoi An...
A Ty... "uciekłaś" do My Son
My Son... tajemnicze i pięęęękne... Nie byliśmy
I to jest kolejny powód, żeby wrócić do Wiet!!!
Czekam na c.d. |
|
Powrót do góry |
|
|
momita
Dołączył: 30 Maj 2009 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Pon 20:56, 22 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
No już nadrobiłam i czekam na ciąg dalszy.. Nuska mówisz, ze przy pomniku Kazika ni ema polskiej flagi? A Ja ją widze w prawym dolnym rogu taki najbardziej wysunięty lampion? |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Śro 19:17, 24 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
a ja ciągle podziwiam piękne fotki no i zachowanie chronologii wydarzeń. Super. |
|
Powrót do góry |
|
|
Duch .
Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 1660 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 7:04, 02 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
My Son wygląda na miejsce jakby posiadało w sobie wiele tajemnic historii świata... Pięknie tam... |
|
Powrót do góry |
|
|
kulejaca żmijka Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 773 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:37, 16 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
o rany!!!! Nuska nastepny wyjazd tuz tuz a Ty jeszcze w Hoi An ??? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|