|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:48, 13 Lip 2008 Temat postu: Marmaris |
|
|
Marmaris 2008
Po kilku nieudanych podejściach do odwiedzenia strony egejskiej w Turcji w końcu udało się. Wykupione wakacje w ofercie last minute (tydzień przed) kosztowały trochę adrenaliny, ale było warto. Planem B w razie czego była Kreta, także też niezły wybór. W poniedziałek 16 czerwca 2008r. o godz. 22.40 zacząć się miały piękne wakacje. W niedzielę przed wyjazdem wyjęłam aparat i na ekranie pojawiła się wielka czarna plama przekreślona fioletową krechą. Myślałam, że szlag mnie trafi. Całe szczęście, że istnieje internet i wszystko można wyszukać kilkoma kliknięciami. Małe porady, szybkie (naprawdę szybkie) rozeznanie i w poniedziałek rano o 10 kupowałam nowy nabytek. W domu kilka fotek i o 20.30 wyruszam na lotnisko.
Linie Sun Express nie miały opóźnienia i planowo lądujemy w Dalamanie o 2.40. W hotelu byłyśmy chyba koło 4 rano. Jechałyśmy we trzy i myślałyśmy jak to będzie wyglądać z dostawką. W pokoju stało jedno ogromne łóżko i jedno pojedyńcze ( i tak dobrze, ze łóżko, bo myślałyśmy, że jakaś polówka może się trafić). W każdym razie zeszłam do recepcji z powrotem i spytałam czy nie mają innego pokoju 3 osobowego, nieco większego, bo jak postawiłyśmy torby to nie było za wiele miejsca niestety. Usłyszałam, że nie ma i to jest największa trójka w hotelu. No cóź, to może chociaż trzy oddzielne łóżka a nie jedno „małżeńskie” ? Z tym nie było problemu. Jutro zamienią. Weszłam do pokoju a dziewczyny mówią, że na tym dużym jest jedno prześcieradło do przykrycia i nie ma papieru toaletowego. No nic, zeszłam jeszcze raz. I tak o oto położyłam się chyba koło 6 rano. W każdym razie i tak nie miałyśmy zamiaru wstawać na śniadanie tylko od razu na lunch.
Byłyśmy w hotelu Sunmaris City, w samym centrum Marmaris. Hotel położony blisko plaży i jak na tureckie 3 w miarę OK. Jeśli tak wyglądają 3 w Marmaris to stwierdzam, ze w Alanii sa o niebo lepsze. Ale nie o hotelu ma być przecież mowa, prawda?
Po lunchu idziemy na krótkie rozeznanie do miasta. Dodam, że żadna białogłowa nie założyła żadnej czapki! Pochodziłyśmy tak sobie w największym słońcu od 13-15 i później na plażę na 2 godzinki. Termometr w Marmaris wskazywał temperaturę 40 C. Wzięłyśmy kilka ulotek z biur lokalnych żeby przejrzeć na plaży i porównać ceny. Zwijając się z plaży koleżance zrobiło się niedobrze, a mnie już tak bolała głowa, że myślałam, że mi pęknie. To były skutki chodzenia z „gołą” głową w czasie najwyższego nasłonecznienia. Za głupotę trzeba płacić.
Wieczorem idziemy do wybranego biura Estun Tour mieszczącego się na przeciwko pomnika Ataturka. Wykupujemy cały pakiet tego co wcześniej nas interesowało czyli: łaźnia (7E), Dalyan (11E) , Rodos (42E), Oludeniz/Fethiye (24E). Ceny w nawiasach są oczywiście cenami nieco mniejszymi niż wyjściowe, ale to ze względu na ilość jaką wzięłyśmy. W sumie opuścił na wszystkim 6,5 E. Dobre i to.
W środę rano po śniadaniu, mamy być gotowe na hamam. To zawsze warto wziąć już na początku pobytu żeby skóra była mięciutka i opalenizna dobrze się trzymała.
Po śniadaniu idziemy zobaczyć czy busik czeka już na nas, ale nie ma widu i pijemy coś zimnego komentując oczywiśćie niepunktualność Turków. W końcu widzimy, że ktoś wstaje z kanapy przed nami i rozmawia z recepcjonistą, gestykuluja, machają.....hmmmm....podchodzimy do Pana a on pyta” Bania? „ My w śmiech. Jaka bania? Ja mówię: hamam. I się dogadaliśmy. Po rosyjsku łaźnia turecka to bania Zostawiamy koleżankę (nie chciała iść na masaże) i idziemy za naszym kierowcą do pięknej, czarnej, nowej, limuzyny Honda Accord, w jasnych skórach. O mało nam oczy nie wyszły na wierzch a koleżanka prawie ze schodów spadła jak zobaczyła czym będziemy się wozić po mieście
Pan powiedział : „Special service for you, girls” i wszystko jasne! Okazało się, że pofatygował się po nas sam właściciel hamamu.
Sama łaźnia nie za wielka, byłyśmy rano więc nie było w ogóle ludzi. Pamiętajcie, że do hamamu idzie się już ubranym w strój kąpielowy, tak żeby ściągnąć tylko rzeczy, założyc przydzielone pareo i biec na relaks. Tutaj chłopaki chcieli nas zrobić na szaro i nie dali nam pareo. A tam było tak, że trzeba było przejść z przebieralni do sauny koło recepcji. Wyszłam i poprosiłam pareo to ze znaczącym usmiechem zapytał: pareo, tak? J
W każdym razie najepierw sauna sucha (parowej tym razem nie było) z dodatkiem mięty. Później przechodzimy na marmurowy podgrzewany podest gdzie szorstką rękawicą robią nam peeling całego ciała z jednej i drugiej strony. Później delikatny masaż pianą i zmywanie ciepłą wodą. Po tym chwila w jacuzzi i masaż ciała z olejkami. Rezygnujemy z maseczki z glinki jak zawsze. Wszystko trwa ok. 2 godzin i znowu czeka na nas właściciel żeby nas odwieźć. Wytarłyśmy cały olejek w jego skóry w samochodzie, ale chyba się z tym liczył
Oczywiście w Turcji każdy ma jakiegoś znajomego jubilera czy innych „pomocnych” biednemu turyście. Dzień wcześniej pytałam na mieście ile kosztują moje wypatrzone kolczyki i ceny były kosmiczne i nawet nie warto było zaczynać targów. Właściciel hamamu ma kuzyna jubilera i może nas do niego zawieźć. Najpierw jednak do swojej knajpy/dyskoteki. Mowi, że jak przyjedziemy to odwiezie nas z powrotem o której będziemy chciały. Zastanowimy się bo od hotelu to szmat drogi. Kuzyn-jubiler pokazuje mi kolczyki i cenę ma „do negocjacji”. Umawiamy się na wieczór i „pogadamy”. Są dwie wersje moich kolczyków i namawiał mnie oczywiście na tą droższą. Zobaczymy.
Po powrocie do hotelu smarujemy się filtrem 20 i idziemy na 2 godzinki na plażę. Ja schodzę po 1,5 bo nie da się żyć, a i tak większość spędziłam w wodzie. Piasek nagrzany, nie ma wiatru, nie ma czym oddychać. Plaża w Marmaris jest żwirkowo piaskowa, ale to taki ciemny brzydki piasek. Woda średniej czystości, ale nie jest źle. Można spokojnie kilkanaście metrów przejść i cały czas jest dno. To mi odpowiada, bo nie potrafię pływać. Nie ma też wielkich fal także OK.
Po plaży szybki prysznic, piwko i do jubilera. Dodam, że kolejnego dnia miałyśmy jechać na Rodos i trzeba było iśc do biura i podać numery paszportów. U jubilera nam trochę zeszły targi. Jak usłyszał, że jesteśmy z Trójmiasta uśmiechnął się z błyskiem w oku i od razu podał normalną cenę. Wzięłam tą droższą wersję kolczyków i biegniemy na drugi koniec miasta do biura. Jest 23.30. Wchodzimy i chłopaki mówią, że za późno L Cholera! Nigdzie nie jedziemy. Ale zaraz się uśmiechają i mówią, że wspaniałomyślnie zadzwonili do naszego hotelu i w recepcji podali im nasze numery paszportów. No cud, nie chłopaki
Jak wróciłyśmy do hotelu to nasz sympatyczny recepcjonista Unsal od razu też nam powiedział, ze przeprasza, ale ktoś zadzwonił z biura i podał im numery żebyśmy mogły jechać. Był bardzo przejęty, ale podziękowałyśmy mu za to a nie ochrzaniłyśmy
Jutro zaczynamy naszą prywatną „objazdówkę” A na początek kilka zdjęć z Marmaris bo się za bardzo rozpisałam:
Tu widać siedzibę biura Estun Tour (z żółtym szyldem)
a po drugiej stronie stoi pomnik Ataturka, jak w każdym tureckim mieście zresztą
a wszystko to wokół ronda
dalej w stronę starego miasta i mariny:
bazar kryty w Marmaris, znajdujący się między uliczkami, można się zgubić
chińskich, meksykańskich i włoskich restauracji w Marmaris jest pod dostatkiem:
a tutaj druga zachodnia strona Marmaris ze swoją promenadą pełną dyskotek i pubów i animacji
A teraz coś za dnia:
Plaża w kierunku Incekum
i w kierunku Starego Miasta i mariny
i miejsce skąd zrobiłam dwa poprzednie zdjęcia, czyli tam gdzie się opalałyśmy mniej więcej:
i widoczek z plaży na morze:
Na tym kończę dzisiaj i zapraszam na wycieczkę na Rodos w następnym odcinku.
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Majka Fotograf Karawany :)
Dołączył: 03 Lut 2008 Posty: 1073 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:47, 13 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Warto było poczekać na fotki i relację
Pięknie Kate...na relację z Rodos zajrzę a pewno. |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pon 3:58, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Extra |
|
Powrót do góry |
|
|
kingula217
Dołączył: 06 Cze 2008 Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:21, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kate super:)...a apetyt rośnie w miarę jedzenia:)
czekamy................. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:52, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki
Dzisiaj chyba nic nie napiszę bo jakoś mam miękkie rece i polikiczki mi płna. Zrobiłam sobie 2 mojito i normalnie jest swietnie
Pozdrówka dla czytających, jutro bedzie cos na pewno |
|
Powrót do góry |
|
|
Mela Karawanowy Aniołek :)
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3576 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:40, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kate, wspaniałe zdjęcia i opis . Powróciły wspomnienia i tęsknota za Marmaris. Dobrze zobaczyć stare kąty Czekam oczywiście na ciąg dalszy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:54, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
RODOS 19.06.2008r.
I znowu pobudka o 7.30 i o 8.30 wyjazd z hotelu. Przyjeżdża po nas busik, a w nim kilkoro Polaków. Wysiadamy przy porcie i tam w kolejce stoimy z naszymi kwitkami z biura. W okienku Pan odbiera dowód wpłaty i ma napisane przy nazwiskach ile jeszcze mamy dopłacić. Dostajemy też rachunek z kasy fiskalnej za bilet i wynosi on 28E + opłata portowa 15E. Następnie znowu kolejka do odprawy paszportowej. Przechodzimy przez bezcłówkę, ale ceny nie są atrakcyjne i idziemy na przystań do wodolotu.
Wodolot:
góry otaczające Marmaris:
i w oddali samo Marmaris:
w środku usadawiamy się wygodnie i czekamy na wodo-lot
Płyniemy ok. 50 minut. Statek jest pełny po brzegi. Można kupić coś do picia czy jedzenia w barze na pokładzie. Wysiadamy tym razem dla odmiany na grecki skwar. Port w Rhodos jest w samym można powiedzieć centrum miasta. Dosłownie 10 min drogi do Starego Miasta w Rodos. Teraz rozglądamy się dookoła:
Nasz wodolot zacumowany po stronie greckiej
na przeciwko niego widać już mury miasta, tam gdzie idziemy
zbliżamy się do bramy wejściowej miasta Rodos, po prawej jest mini plaża z krystaliczną wodą, nie wiem jak oni to robią, że w tak bliskiej odległości od portu jest taka czysta woda:
i sama brama:
nieco pod górkę:
i zaczynamy spacerek po Starym Mieście, nie pojechałyśmy tam żeby chodzić po tych wszystkich najważniejszych punktach bo i tak było mało czasu. W planach miałyśmy tylko spacer, obiad i zakup pamiątek. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Uliczki i miasto jest urocze, mieszkańcy bardzo sympatyczni, turystów jest mnóstwo jak wszędzie. Ceny wcale nie były zniewalające, bardzo porównywalne do tureckich. Za obrazek malowany zapłaciłam 15 E, a za ramkę do niego 13E. Szukałam jeszcze takich gipsowych greckich „główek” ale nie było takich jakie chciałam i ostatecznie zdecydowałam się na gipsowy obrazek przedstawiający scenę z Troi. Zdjęcia tych pamiątek wkleję później bo akurat tych jeszcze nie zgrałam. (czekam na czytnik kart a nie chce już nikomu głowy zawracać ze zgrywaniem). Kilka zdjęć z samego miasta:
piękne mozaiki, nawet nie pytałam o cenę bo widać było, że wiele warte
Po tak długim spacerze należy się greckie piwko:
musaka:
i rybka
Po obiedzie idziemy kupić pamiątki i wracamy powoli do portu. Jak wchodziłam na statek to jeden facet z obsługi powiedział mi, że jak wszyscy już usiądą to on nas zaprowadzi na górę. Co tam na tej górze miało być to nie wiedziałyśmy, ale jak statek ruszył to zaraz podszedł do nas i poszłyśmy za nim. Tam po prostu wyszłyśmy na zewnątrz i zrobiłyśmy sobie sesję zdjęciową. Rodos oddalał się od nas w szybkim tempie.
Oczywiście nie myślcie sobie, że Pan to zrobił bezinteresownie. O nie! Nie u Turków! Chciał się umówić na wieczór. My jak zawsze się zgadzamy i jesteśmy miłe. Wyjęłam telefon żeby zapisać jego numer (na niby) a on mi go wyrwał! i daje sygnał na swój, ale ja byłam jeszcze szybsza w wyrywaniu więc wcale mu się mój numer nie zapisał a ja jego wcale Z tymi Turaskami to się trzeba czasem nakombinować.
Wieczorem w hotelu jesteśmy wykończone, kolacja, piwko i jak grzeczne dzieci idziemy spać bo rano znowu wycieczka. Tym razem do Dalyanu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Majka Fotograf Karawany :)
Dołączył: 03 Lut 2008 Posty: 1073 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:37, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
wspaniała opowieść Kate...i jeszcze to piwko |
|
Powrót do góry |
|
|
Mela Karawanowy Aniołek :)
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3576 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:39, 17 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kate - cud malina relacja . Czekam na cd. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 7:16, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki Dziewczyny!
W weekend coś naskrobię i dodam
miłego dnia, dzisiaj piatek |
|
Powrót do góry |
|
|
Atena Egipski Expert
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 1521 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biegun Północnowschodni
|
Wysłany: Pią 19:00, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Pięknie Kate no i oczywiście czekam na cd. |
|
Powrót do góry |
|
|
kingula217
Dołączył: 06 Cze 2008 Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:35, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kate....ale nas tu wszystkich zgromadziłaś
cuuuudownie się czyta....no i tradycyjnie ja też czekam na dalszy ciąg,szczególnie na Oludeniz/Fethiye...tak po cichutku liczę że ten odcinek pojawi się przed moim wyjazdem...pozdrawiam:))))))) |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Sob 4:05, 19 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kolejna superrelacja z podróży Extra! Czekam na c.d |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:33, 19 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kingula a kidy lecisz dokładnie? Przed nami jeszcze tylko Dalylan i Oludeniz. Mało tego będzie bo byłam tam tylko na 1 dzień, ale zawsze coś. Głównie chodziło mi o samą lagunę i się spełniło w końcu moje marzenie, chociaż nei do końca bo nie leciałam paralotnią. Może następnym razem?? Kto wie?
Jutro sklecę Daylan i pojutrze Oludeniz.
Pozdrawiam wszystkich! Miłego weekendu podróżnicy |
|
Powrót do góry |
|
|
kingula217
Dołączył: 06 Cze 2008 Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:23, 20 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Wyjazd 28 lipca:)......czasem sama się śmieję do siebie,że tak wszystko chciałabym wiedzieć,a tak naprawdę okaże się na miejscu... czasu do rozeznania było dużo bo wycieczka kupiona już w lutym.Ale nie ma reguły, rok temu kupiliśmy lasta i wiedzieliśmy tylko to,co w biurze podróży nam powiedzieli i było super:)
W przeszukiwaniu wszelkich informacji na różnych portalach...może trafiłam na Ciebie Kate;) to w związku z Twoim pytaniem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:43, 20 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Daylan 20.06.2008r. – piątek
I znowu pobudka ok. 7 rano, szybkie śniadanie i jedziemy grzecznie busikiem do portu. Okazuje się, że dosiadają się do nas Polacy z naszego hotelu, ale oni mieli czekać pod jakimś innym biurem J W porcie stoją dwa statki z naszego biura: jeden na którym będą sami Rosjanie i na drugim Polacy, Anglicy i inni. To nas bardzo cieszy. Statek całkiem spory, w wycieczkę mamy wliczony lunch, a na miejscu można kupić w barze prawie wszystko. Nawet nie buja za dużo. Przed nami 3 godziny drogi do plaży w Daylan. W pewnym miejscu przesiadamy się z dużego statku na 3 czy 4 mniejsze łódeczki i te wiozą nas dopiero bezpośrednio na plażę. Na wspomnianej plaży żółwie caretta składają swoje jaja i zabronione jest kopanie w piasku. Żółwi jednak nie widziałyśmy bo wychodzą dopiero o zmierzchu i w nocy. W tym czasie wstęp na plażę jest zabroniony. Plaża w Daylanie jest jedną z ładniejszych jakie widziałam w Turcji (zaraz za Anamur i Oludeniz). Szeroka, piaszczysta, z czystą i ciepłą wodą. Można daleko wejść w głąb morza i cały czas jest dość płytko co dla nie umiejącej pływać jest ważne Otaczające góry i zero zabudowań dodają uroku. Zobaczcie zresztą sami:
To są te małe stateczki
i plażowicze z naszego statku idący na plażę
i sama plaża
kierując się w prawo (patrząc w stronę morza) jest niesamowita i płytka laguna gdzie woda po prostu była tak nagrzana jak w wannie
Na plaży był czas wolny ok. 1,5 godziny. Po plażowaniu udajemy się w stronę stateczków i dalej mamy płynąć ok. 30 minut do miejsca gdzie mamy poddać się „zabiegom w błocie” a następnie opłukaniu w wodach termalnych. Po drodze mamy mijać grobowce likijskie wykute w skałach (to widziałam na discovery). Przyszłyśmy na pomost, patrzymy, że nikogo nie ma. Stoją tylko inne statki, ale naszego i żadnej zbierającej się grupy nie ma. Przeszłyśmy jeszcze raz. Hmmmm....no nic, pewnie to nie na tym pomoście tylko dalej . Podchodzi do nas jakiś „guard” (strażnik) i pyta czego szukamy. No jak to czego? Statku naszego! A jakiego? A skąd my mamy wiedzieć? Niebieskiego. A jak się nazywa wasz duży statek którym płynęłyście? Nie wiemy. A kapitan? Też nie wiemy ( bo niby skąd???? ). I co teraz???? Pan normalnie pęka ze śmiechu, ale jakoś się powstrzymuje i mówi: wasza łódka odpłynęła właśnie jakieś 10 minut temu. Ale jak to? A tak to, że zrozumiałyśmy zamiast 13.45 to 14.15 tu kwadrans i tu kwadrans. Ach! Ale co teraz????!!!! Co mamy robić w tym szczerym polu gdzie nie ma dolmuszy, autobusów Guard mówi, że zapyta w barze czy chłopaki nie odpalą łódki i nas nie podwiozą do błotek. Chłopaki jednak są bardzo leniwi i nie chcą (za opłatą oczywiście). Kontaktują się jednak z naszym statkiem i jak będą wracać to nas zabiorą. Także nici z naszych błotek i innych atrakcji. Zostajemy jeszcze 2 godziny na plaży i jemy, pijemy i opalamy się. Oczywiście inne chłopaki z baru nie mogą również ze śmiechu i dowiadujemy się od nich, że codziennie zostają jakieś dziewczyny i jest to samo.
Mimo wszystko warto było popłynąć i zobaczyć choćby plażę. W drugą stronę tak buja, że dziewczyny ledwo żyją. Jedna koleżanka ze złości postanawia nie jechać następnego dnia do Oludeniz. Jej strata.
W hotelu jesteśmy koło 19-tej. Szybka kąpiel, kolacja, wygrany mecz i spać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:48, 20 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Fethiye/Oludeniz 21.06.2008r. – sobota
Dzisiaj już o 8 rano wyjeżdżamy żeby zobaczyć jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w Turcji. Lagunę w Oludeniz. Zdjęcie laguny widać chyba w każdym folderze, katalogu czy przewodniku o Turcji. To raj dla paralotniarzy. Z góry Babadag 1969 m n.p.m. odbywają się kilka razy dziennie loty nad laguną.
Pierwszy przystanek znajduje się gdzieś niedaleko Fethiye. Jest tam piękny widok na morze i góry. To jest typowo likijski obrazek. Podobne zatoczki i góry są niedaleko Kemer. Może ktoś pamięta widoczki z góry Thatali? Było podobnie, prawda
Kolejny przystanek również jest niedaleko Fethiye żeby zobaczyć z bliska grobowce likijskie wykute w skałach :
a z drugiej strony rozciąga się widok na Fethiye:
To miasto ma niską zabudowę, pełno wąskich uliczek. Nie jest duże, i dla szukających spokoju jest jak najbardziej odpowiednie. Po wypiciu soku z pomarańczy idziemy po długiej drodze (a słońce pali dalej 40 stopniami) na lunch, rybka w polewie czosnkowej, sałatka i pyszna turecka cebula W Turcji mają naprawdę łagodną cebulkę, którą można jeść „na sucho”. W hotelu raz zrobili te krążki w cieście i wszyscy się rzucili myśląc, że to kalmary
Na deser był jeszcze arbuz.
Do zdjęcia został jeszcze jeden kawałek tureckiego chlebka pida:
i smażona makrela:
Po obiedzie mieliśmy jeszcze chwilkę na spacer po Fethiye.....ja zatrzymałam się jednak u jubilera i kupiłam ładną zawieszkę z księżycem i gwiazdą turecką wysadzaną cyrkoniami. Taka mała pamiątka z Fethiye
Dalej udajemy się do Oludeniz. To miasteczko jest podobne zabudową do Fethiye, leży w dolinie i otoczone jest oczywiście ogromnymi górami.
Tam na dole to Oludeniz:
Wjeżdżamy na samą lagunę. Normalnie wstęp jest płatny, i nawet nie wiem ile bo miałyśmy to wliczone. Sama laguna jest piękna, naprawdę ładnie zagospodarowana. Jest pełno palm, zieleni, kwiatów. Bary są niskie, drewniane. Ceny podane w lirach. Jeśli ktoś chce zapłacić w innej walucie najpierw trzeba wymienić ją przy kasie w barze a następnie ustawić się do kolejki gdzie pani wydaje nam paragon za zamówione jedzenie czy napoje, z paragonem udajemy się do baru gdzie Panowie nam wydają zamówienie. Na lagunie można się poopalać, popluskać w wodzie i zjeść coś dobrego. Ceny są naprawdę OK. Zejście do wody jest bardzo kamieniste, zobaczcie te kamloty:
Oczywiście po kilku krokach jest piasek, ale trudno się tam dostać bo człowiek tonie w kamieniach. Tutaj przydałyby się buty do wody. Są również miejsca gdzie nie ma kamieni, ale jest przy nich więcej ludzi. Zapraszam na spacer po lagunie:
I na tym koniec pięknej laguny i plaży. Wracamy do domu. W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze na dosłownie chwilę w fabryce słodyczy czyli tureckiego lokum. Tam kupuję pudełko tych łakoci, które sama wybieram.
Mmmm.....pyyycha
Oczywiście ja, stara weteranka, dałam się nabrać i kupiłam oprócz lokum tzw. nugat z orzechami. To takie batoniki w mlecznym nugacie. Było do spróbowania i mi zasmakowało. Wzięłam tylko dwa, 4 YTL /szt. Jakież było moje ździwienie jak zatrzymaliśmy się na stacji i tam jeden kosztował 2 YTL! Ale i tak warto było bo były pyszne. To będzie mój kolejny przysmak do przywożenia z Turcji.
I tak skończyła się również nasz objazdówka. W sobotę byłyśmy padnięte. Na plażowanie i zakupy została niedziela a w poniedziałek dziewczyny wracały do domu i zostałam sama. Może nie do końca sama bo na plaży poznałyśmy Polaków, którzy przyjechali z Anglii i później z nimi drugi tydzień plażowałam i chodziłam wieczorami na zakupy i na miasto.
Wybrałam się też z nimi na czwartkowy targ w Marmaris. Kupiłam tam sobie poszewki na poduszki i sweterek. Targ jest w takim jakby hangarze gdzie na dole są same warzywa i owoce oraz sery i jego przetwory. Nawet ciasto yufka sprzedawane jest na sztuki.
Jutro wkleję jeszcze może kilka zdjęć i opowiem Wam co mnie spotkało na lotnisku.
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Mela Karawanowy Aniołek :)
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3576 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:42, 20 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kate - piękna relacja. Te kamienie w wodzie...ależ miałabym raj . Mój bagaż powrotny zawsze jest cięższy o przynajmniej 7 kg - tyle kamieni przywożę z podróży.
Targ w Marmaris - byłam tam raz i miałam dosyć. Takie tłumy, że przejść nie można było
A te pistacjowe ciastka - najlepsze . W Stambule objadałam się nimi codziennie i nie znudziły mi się. Podawane były z lodami. Pychota |
|
Powrót do góry |
|
|
Atena Egipski Expert
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 1521 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biegun Północnowschodni
|
Wysłany: Pon 12:07, 21 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kate-piękna relacja i zdjęcia! |
|
Powrót do góry |
|
|
kingula217
Dołączył: 06 Cze 2008 Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:03, 21 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kate cudowne wspomnienia,piękne fotki chciałoby się powiedzieć będąc tam...chwilo trwaj!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|