|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 8:36, 20 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
No proszę, a ja się wkurzałam, że w El Hana Beach za dlugie korytarze. Tam rzeczywiście plaża była szeroka, ale też dosyć brudna. tak to jest z publicznymi plażami. Tuk-Tuka bedę unikać! A Ty pisz dalej, bo strasznie fajnie się czyta. J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:17, 20 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kate - wielkie dzięki za Tuk Tuka
No i (nie)cierpliwie czekam na ciąg dalszy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:07, 21 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Dzień 3.
Plan jest taki jak zawsze na wypoczynku. Plaża, prysznic, wycieczka do centrum Sousse, kolacja i piwko. Na plaży nie wytrzymujemy za długo bo oszczędzamy swoją skórę. Nie lubimy ani na „raczka” ani na „ciemną czekoladę” tylko coś tak po środku. W związku z tym po plażowaniu wracamy do hotelu i szykujemy się powoli do Sousse. W planie mamy oczywiście jakieś zakupy:) W recepcji wymieniamy trochę pieniędzy na dinary. W Tunezji kurs dinara w hotelu nieznacznie różni się od tego w banku więc nie ma co szukać go na mieście i tracić czas (dinar tunezyjski – DT- to w przybliżeniu 2,3 zł). Z hotelu kierujemy się w kierunku Sousse żeby złapać taksówkę. Po chwili spaceru spotykamy „wczorajszego taksówkarza” , tego samego co tłumaczył nam, że żadna tunezyjska knajpka jest nieczynna bo jest ramadan. Mówi, że też jedzie do Sousse i jak poczekamy chwilę to możemy się z nim zabrać. Czekał na kolejnego taksówkarza, który miał go podwieźć do mediny. Nie wiem dlaczego około 20 razy powtórzył nam, ze był tutaj w swoim banku pobrać pieniądze Jest ze swoim kolegą policjantem (w cywilu), który jednak nic nie mówi. Już w taksówce pyta nas oczywiście o to w jakim hotelu jesteśmy, jak długo jeszcze będziemy itp. Proponuje nam też podwiezienie z powrotem do hotelu, jak tylko skończymy zakupy. Daje nam numer telefonu i pokazuje pocztę z której mamy do niego zadzwonić jak byśmy się zdecydowały.
Na medinie tak się zakręciłyśmy, że się zgubiłyśmy. Weszłyśmy w jakieś wąskie uliczki gdzie w ogóle nie było wiadomo w którą stronę iść żeby wyjść. Ludzie siedzący przed domami patrzyli na nas jak na zjawisko. W końcu zapytałyśmy jedną młodą dziewczynę jak dojść z powrotem do wyjścia, ale ona i tak nas nie zrozumiała. Krzyczała coś do faceta który stał na drugim końcu tej ulicy a on się tylko śmiał. Prawdopodobnie wiedzieli, ze się zgubiłyśmy i mieli z nas ubaw. Nam za to nie było do śmiechu. Dziwnie się tam czułyśmy i chciałyśmy jak najszybciej stamtąd wyjść. W końcu ku uciesze naszych oczu ukazało się morze i wiedziałyśmy, ze mamy zejść w dół...ufff. Wchodzimy w końcu w uliczkę ze sklepikami i jesteśmy spokojniejsze. Próbują nas wciągać do sklepów, pokazywać towar, ale my jesteśmy nieugięte. Udajemy, że nie rozumiemy, albo całkowicie ich ignorujemy. W każdym razie są źli jak nie chcemy nic kupić. Mówią do nas wtedy :czarownica, baba jaga itp. W jednym sklepie zauważyłam fajną torebkę. Pytam po ile, podbiega „naciągacz” i mówi, że za 75 DT !!!! Wyśmiałyśmy go i idziemy dalej, on nie daje za wygraną, ciągnie nas do sklepu, wyciąga zeszyt i każe mi napisać moją cenę. Ja piszę 25 , a on ze szczęścia przybija mi piątkę. W życiu tak szybko nic nie kupiłam Cwaniak nie daje jednak za wygraną i jak płace widzi moje drobne w portfelu (bo szukałam 5 dinarów ) i każe sobie dołożyć 2 dinary na colę! Co za tupet! Oczywiście znowu go wyśmiewamy i idziemy z torebeczką w stronę wyjścia z mediny.
Kierujemy się jeszcze w stronę biura Sahel Voyages, bo chciałabym zapisać się na wycieczkę na Saharę. W biurze pan informuje nas najpierw, ze miejsca na sobotę już nie ma (jest piątek), a następny termin jest na poniedziałek. Poniedziałek niestety odpada bo we wtorek w południe mamy wykwaterowanie i jedziemy na objazd. Po chwili jednak pyta ile miejsc czy jedno czy dwa. Ja mówię, ze tylko 1....i cud....jedno jest! Wpłacam kasę w dolcach (123 $) Chłopak obniża mi jeszcze cenę 10 DT , co właściwie mi pasuje bo musze tyle dopłacić na miejscu w hotelu za pokój jednoosobowy. Wracamy w stronę mediny i ze względu na zmeczenie postanawiamy zadzwonić po kolegę z taxi żeby zawiózł nas do hotelu. Ma być za 2 minuty. Jak wiadomo 2 minuty w krajach muzułmańskich to nie to samo co w Europie więc zdążyłyśmy zjeść ciastko i wypić sok ze swieżo wyciskanych pomarańczy ....mniam...mniam.... Boni zdążyła również się tym sokiem oblać
OK...minęło 2 minuty i jedziemy w końcu do hotelu. Po drodze znowu pytamy się o knajpkę gdzie podają jakąś dobrą zupę lub kuskus. Mounir mówi, że jest jedna najlepsza w Sousse-Hammam (to dzielnica Sousse) ale w ramadanie jest nieczynna. Skąd my to znamy. Jednak nie wszystko stracone- on zaraz zadzwoni do swojej mamy i mama na wieczór przygotuje nam coś dobrego. Same nie wiemy co robić, odmówić głupio ale iść jeszcze bardziej. Nie wiemy jak się wykręcić i mówimy, że może jak wrócimy za dwa dni z safari itp. On jednak nalega żebyśmy pojechały do niego do domu i poznały rodzinę to wtedy po safari będzie nam raźniej. Dobra, zgodziłyśmy się....co będzie to będzie. Umawiamy się po „jego” kolacji koło 20.30 .
O 20.30 wychodzimy przed hotel i zaraz przyjeżdża taxi. Oczywiście najpierw kolega zaprasza nas na kawę. Jednak jak wysiadamy i widzimy „kawiarnię” jakoś nie mamy ochoty na wejście. Siedzieli tam jak zawsze sami mężczyźni, którzy widząc nas po drugiej stronie ulicy nie mogli oderwać wzroku a co dopiero jak byśmy miały tam wejść. Ostatecznie nie decydujemy się na ten krok. Gdyby ta cafe była gdzieś w centrum gdzie chodzą turyści to czemu nie, ale to było już na obrzeżach Sousse gdzie byli sami miejscowi. Mounir nas nie namawia dłużej więc jedziemy do niego do domu poznać rodzinę. Wjechał w jakieś podejrzane podwórko, czujemy się trochę nieswojo, ale co tam. Na progu wita nas Mama i zaprasza do środka. Duży korytarz wyłożony jest jasnymi kaflami na podłodze i do połowy ściany. Po lewej stronie pokój, w którym stoi kanapa, fotele, telewizor, mały stolik i jakaś komoda. Białe ściany i dywan. Okna pootwierane na szeroko. Wszędzie bardzo czysto. Na kanapie siedzi Tata, na fotelu Siostra – już w piżamie. Witamy się i siadamy. Mama pyta co pijemy – prosimy o herbatę. Krótka rozmowa z Tatą, który pracuje w jakimś hotelu „przy basenie” , Siostra uczy się w zawodzie fryzjerki. Mounir pokazuje nam zdjęcie swojego brata, który jest w Szwajcarii. Po chwili Mama przynosi pyszną mocną, słodką herbatę z migdałami (takimi małymi) na wierzchu. Żałuję, że w takich małych szklaneczkach bo chętnie wypiłabym tej pyszności więcej Mama przyniosła również cały album ze zdjęciami drugiego Syna. Okazuje się, że Synek poznał tutaj ową Panią i zaraz potem wyjechał do Europy. To nic, że kobieta ma 3 małych dzieci, jest rozwiedziona, ma 47 lat ( Syn 23!). Rodzice ogólnie są w euforii jak o nim opowiadają. Jesteśmy trochę w szoku . Dla mnie to jakieś dziwne. Pytam czy Ona jest muzułmanką, mówią, że nie, przecież nie trzeba. Wydaje mi się, ze tu chodzi tylko o to, żeby dziecko miało dobrze i żeby było w Europie, a tam to już sami „kapitalist” mieszkają i pieniądze z nieba im lecą. Dziwne spojrzenie na świat.
Po herbatce Mounir mówi, że musi gdzieś odstawić samochód i czy nie chcemy jechać gdzieś do Sousse z nim i jego Kolegą na kawę. Zaznacza, że piwa nie wypije bo jest ramadan, ale my oczywiście możemy. Zgadzamy się bo i tak nic innego nie mamy do roboty Kolega podjeżdża terenowym Mitsubishi Pajero, w skórach i dobrym sprzętem, który słychać pewnie w centrum Sousse Okazuje się, że jest managerem w jakimś hotelu i też ma tam coś tam do załatwienia. Nie pamiętam nazwy hotelu, ale był naprawdę fajny. Zostajemy tam na piwku i prosimy sziszę. I kogo poznajemy?......No Nuska będziesz nam zazdrościć.....Co prawda nie samego Kamiego, ale Animatora o imieniu Mario, którego mama jest Turczynką a ojciec Tunezyjczykiem. Jak to Animator próbuje nas rozbawić trochę i zagadać. Puszcza nam fajne piosenki i opowiada nam trochę o Rosjankach. 2 z nich siedzą obok z dwoma Tunezyjczykami, jedna już ledwo się trzyma na nogach Manager jakiś nierozmowny jest i się zmywa. Mounir zaczyna przysuwać się krzesłem do Boni a ja podobno mam ładne oczy itp. W takich warunkach nie pozostaje nam nic innego jak tylko powiedzieć, że jesteśmy zmęczone i musimy jechać do hotelu. Nawet nie mówimy żeby Mounir nas odwiózł tylko same idziemy na taxi. W hotelu szybko pakuję się na Safari i idziemy spać. Śmiejemy się trochę z całego dnia i najbardziej nie możemy przeżyć tego młodego chłopaka, który żyje sobie w Szwajcarii z 47 letnią babką i 3 nie swoich dzieci.
Nie napisałam jeszcze, ze spotkałyśmy na ulicy kolegę Mounira, który szedł z Angielką w zaawansowanej ciąży. Historia była podobna. Poznali się w Tunezji i po 2 tygodniach była to wielka miłość, on pojechał do Anglii i są szczęśliwi ...Dziwne te dziewczyny
To by było na tyle. Jutro opiszę już pierwszy dzień Safari więc będzie bardziej kolorowo. |
|
Powrót do góry |
|
|
Amat Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 563 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:57, 21 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kate to jest super!!!!!!!!!!!!
Chyba cię zacznę lubić |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:14, 21 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ło matko
Kate - no pewnie że zazdroszczę takich znajomości .
Tylko gdzie relacja fotograficzna z tego spotkania
Mogłabym coś niecoś porównać - bo fotę Kamiego gdzieś mam
A poważnie to zazdroszę wizyty w takim prawdziwym tunezyjskim domu. Czy wychodząc zostawiłyście jakieś suweniry
No i czekam na jutrzejsze opowieści |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Nie 6:35, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Fajnie opisujesz. Taka wizyta w tunezyjskim domu musi być ciekawa. Ja również czekam na cd. |
|
Powrót do góry |
|
|
Amat Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 563 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:23, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ejjjj!!! Kate. Już jest jutro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:44, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
No właśnie - już jest jutro |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:03, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Amat miło mi słyszeć, że zaczynasz mnie lubić Wymienię się za to z Tobą info o Maroku bo to najprawdopodobniej jest następna destynacja w planach. Oczywiście objazdówka
Wkleję Wam dzisiaj to co wczoraj przygotowałam i może skończę dzisiaj wieczorem albo jutro. Mam nadzieję, że nie zanudzam.
Dzień 4.
Po śniadaniu o godz. 6.30 wychodzę pod hotel i czekam na autokar Sahel Voyages. Z mojego hotelu są jeszcze 2 pary młodych ludzi. Autobus podjeżdża z 10 minutowym opóźnieniem, wsiadam i wybieram sobie jakieś dobre miejsce. Za chwilę jeszcze dosiada się ostatnia grupa z Monastyru, która podjechała busem na umówione skrzyżowanie. Cieszę się, bo miejsce koło mnie mam puste i nie muszę z nikim go dzielić. Przewodnik to Pani w wieku ok. 40 lat, niestety nie pamiętam imienia i nazwiska. Najpierw w skrócie przedstawia nam trasę przejazdu i mówi o dodatkowej zapłacie za przejazd bryczkami do oazy – 6 DT i przejażdżka na wielbłądach 15 DT. Wszyscy zgodnie wybierają 2 opcje i dopłacają.
Pierwszy punkt programu to amfiteatr w El Jem. Wzniesiona za czasów cesarza Gordiana monumentalna budowla rzymska została wybudowana w III wieku przez Rzymian i była areną cyrku i rzymskich zawodów. Jest to III co do wielkości koloseum (po Rzymie i Kapui) i jedno z najlepiej zachowanych. W czasach swojej świetności mogło pomieścić ponad 30 000 widzów, a jego potęga widoczna jest do dziś. Główna część amfiteatru zachowana jest w lepszym stanie niż Koloseum w Rzymie. Obecnie każdego lata w lipcu i sierpniu odbywa się tutaj festiwal muzyki klasycznej. Na mnie nie zrobił jakoś wielkiego wrażenia. DO dziś mam w pamięci dużo ładniejszy i też nieźle zachowany amfiteatr w Aspendos (Turcja) gdzie byłam na koncercie. Tamten był po prostu piękny!
1. widok na El Jem od strony wejścia
2. wnętrze
Po El Jem kierujemy się dalej do Gafsy na południowy-wschód. Po drodze zatrzymujemy się na kawę. Przewodniczka nie jest pewna czy mężczyzna prowadzący cafe w ogóle ją otworzy bo przecież jest ramadan. To, że tak się z nim umawiała to przecież nic nie znaczy Kawa jednak jest – 1 DT, bardzo dobra więc biorę 2 szklaneczki. Koło 13-14 mamy lunch w restauracji w Gafsie. Zupa, następnie sałatka – drobno pokrojone w kostkę pomidory, ogórek, cebulka i trochę kapusty pekińskiej, to wszystko z sosem vinegrette, razem ze świeżą bułeczką pycha. Na drugie danie kurczak z ryżem, na deser melon. Na dworze taki skwar, że nie można wytrzymać. W autokarze za to lekki chłodek.
Teraz czeka nas ok. 2 godzin drogi do Metlaoui żeby przesiąść się do jeepów. W jeepach jest 7 miejsc+kierowca. Podchodzi do mnie chłopak, który jest z mojego hotelu i pyta czy nie chcę jechać w ich grupie. Zgadzam się oczywiście. Jedna rada dla Was gdybyście jechali kiedyś na Safari: w każdej grupie w autokarze jest tak, że trzeba rozdzielić 2,3 pary i posadzić ich do dwóch różnych jeepów. Wtedy osoby te mają gwarantowane, że siedzą z przodu przy kierowcy. Przystanki są i tak w tych samych miejscach więc nie ma obaw, to jest tylko na czas jazdy, a miejsce z przodu gwarantuje nie tylko komfort, ale i największe emocje. Ja ze względu na to, że byłam sama a ze mną 3 pary to też siedziałam z przodu. Było naprawdę fantastycznie.
Najpierw jedziemy po prostu po asfalcie , mijając krajobrazy pustynne i tzw. „dzikie wielbłądy”, które nie są oczywiście dzikie bo każdy z nich jest oznaczony i właściciele wiedzą który do kogo należy.
1. krajobraz pustynny
2. wielbłądy
Jako ciekawostkę powiem Wam, że taki mały wielbłąd kosztuje około 500 DT ( ok. 1.150 zł) a odchowany ok.1500 DT (3.450 zł) |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:29, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Robimy przystanek w oazie Chebika w Górach Atlas, niegdyś posterunek graniczny Cesarstwa Rzymskiego, broniący żyznej prowincji Africa przed najazdami Berberów. Chebika istnieje dzięki wodzie tryskającej z pobliskiego górskiego źródła. W tej pustynnej okolicy spacer pośród palm robi wrażenie. Góry są tutaj koloru pomarańczowo-beżowego a palmy mają przy nich niesamowicie zielony kolor. Oaza ta znajduje się jakieś 20 km od granicy algierskiej.
Zdjęcie oazy z daleka
a tutaj już sama oaza
tutaj miejscowi postawili „pomnik” kozie; zostały one wypłoszone przez turystów z rejonu oazy
A tutaj nasze jeepy i kolejny przystanek przy Górze Wielbłąda Ong Jmel
i góra Ong Jmel, przy której kręcono sceny „Star Wars”
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosc leniwy Gość
|
Wysłany: Nie 18:04, 22 Paź 2006 Temat postu: Kate i wielblady |
|
|
Hola,
WOW! What a unique and very creative way to share the memories of your vacation,
.
but we would like to see Kate on the camel ,
.
chcielibyśmy bardzo, bardzo …zobaczyć Katarzynę na leniwym wielblądzie ,
y un poco en español,
besos . . . |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:16, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Hola Len!
hmmm....Kasia na wielbłądzie albo w innej wersji może będzie na samym końcu dla wytrwałych. A do końca daleko
wracam do nauki bo znowu sprawdzian Luis mi zrobi i nic nie napiszę
abrazos |
|
Powrót do góry |
|
|
Amat Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 563 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:25, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Strasznie wolno ..... dajesz się lubić. Może przyśpieszymy?
Zdjęcia super! Brawka |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:06, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Teraz już wiem czemu wszyscy tak się zachwycają tym wyjazdem na Saharę
A ja nie chcę przyspieszenia, bo nie chcę żeby Kate szybko skończyła swoją opowieść.
Tak fajnie się to czyta... ogląda i ....czeka na ciąg dalszy ...
... więc czekam .... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate Specjalistka od kuchni tureckiej
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:19, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Specjalnie dla Was żeby Wam się dobrze spało Nie wiem kiedy w tygodniu znajdę czas żeby coś dopisać. Coś mi się też nie podoba jakość zdjęć, nie są takie ziarniste jak tutaj na stronie.
Po spacerze w Chebice znowu przesiadamy się do jeepów i po dnie słonego jeziora Chott El Garsa kierujemy się do następnego naszego przystanku miasteczka „Gwiezdnych Wojen” . Jedziemy trasą rajdu Paryż-Dakar. Po słonym jeziorze trochę trzęsie, współczuję tym co siedzą z tyłu. Później wjeżdżamy już na tereny pustynne, sam piasek. Największe emocje były jak wjeżdżaliśmy na górki lub wydmy i pod kątem prawie 90 stopni „spadaliśmy” w dół. To było super. Przed nami inne jeepy krążyły spiralami trasą pustynną. Uważam, że jazda samochodami 4x4 po pustyni to naprawdę niesamowite emocje.
Dno słonego jeziora
i wydmy
Zatrzymujemy się w gwiezdnym miasteczku. Nie robię tam za wiele zdjęć bo dla mnie to taki kicz. To co zostało z całej scenerii to już resztki w tym czasie byłoby lepiej gdybyśmy jechali dalej jeepami. Nie jestem zresztą fanką tego typu filmów.
Ostatnim przystankiem jest oaza Nefta. I niestety to już koniec emocjonującej jazdy terenowymi samochodami L
Nefta ma 152 źródła nawadniające i 400.000 drzew palmowych.
Bez palm daktylowych nie byłoby życia na pustyni w rejonie Sahary. Oprócz daktyli, drzewa dostarczają paszy dla zwierząt, a z włókien wyrabia się liny i obuwie. Najlepszym i najbardziej cenionym daktylem jest deglet (palec świata), który zbiera się w listopadzie, głównie w oazach Tozeur, Nefta i Duz (zbiory z Nafty są najwyżej cenione). Jest ponad 100 rodzajów daktyli, różniących się w zależności od regionu klimatycznego. Każde drzewo żyje 150-200 lat, dorosły daktylowiec może dostarczyć 120 kg daktyli rocznie. Daktyle są najbogatsze ze wszystkich owoców w białko i cukier. Sok ze starych palm wykorzystuje się do produkcji mocnego alkoholu.
Nas poczęstowano tylko sokiem z palmy daktylwej i mogliśmy zapalić sobie tytoń z liści palmy. Drewno palmy jest stosowane do budowy domów, mostów przecinających kanały nawadniające i ogrodzeń wokół pól. Liście palm także wykorzystuje się do konstrukcji ogrodzeń oraz do wyrobu koszyków, mat i pokrycia dachów.
Daktyle
pan wspinający się po palmie:
Zbliża się koniec pierwszego dnia Safari, niektórzy zakupują daktyle w Nefcie za kilogram tylko 5 DT. Przesiadamy się do bryczek i podjeżdżamy do autokaru a później do hotelu:
a to mój pokój:
i widok z tarasu na zachodzące już słońce :
To na tyle jeśli chodzi o 4 dzień w Tunezji i drugi dzień na safari. Przed kolacją szybki prysznic, krótki spacerek na terenie hotelu i spać. Na drugi dzień wyjazd o 5:45! |
|
Powrót do góry |
|
|
Amat Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 09 Lut 2006 Posty: 563 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:42, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Już jestem pewny, na pewno cię lubię. Grzeczna dziewczynka, postarała się
Kate jak się nazywał hotel ze zdjęć, bo mam wrażenie że byliśmy w tym samym. Czy w holu głównym leżały olbrzymie róże pustyni? Czy basen na dziedzińcu " wpływał " do hotelu? |
|
Powrót do góry |
|
|
Kate niezalogowana Gość
|
Wysłany: Nie 21:12, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Hej Amat!
Hotel nazywał się tak:
tzn Bel Horizon w Nefcie
róże pustyni były
a czy basen wpływał? hmmmm...chyba nie, zresztą ciemno było nie widziałam... |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:55, 22 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kate - dzięki
teraz na pewno będzie nam się dobrze spało |
|
Powrót do góry |
|
|
kulejaca żmijka Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 773 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:16, 23 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kate fajnie sie czyta jak piszesz
a zdjatka ciesza oko |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pon 16:37, 23 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Super opis, a zdjęcia piękne i wspomagają wyobraźnię. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|