|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:35, 12 Sie 2008 Temat postu: Sousse - Hotel Marhaba |
|
|
Opowieść tunezyjska
Ja to mam zakichane szczęście. Rano na dzień przed wylotem okazało się, że zostały zmienione godziny początku mojej nowe przygody. Kruca fuks. Mówi się trudno .... i leci się dalej.
Ten wyjazd jest wyjątkowy bo nawiązałam kontakt emailowo- telefoniczny z rezydentką, którą poznałam w zeszłym roku będąc w Monastirze.
Na lotnisko dotarłam o czasie, dzięki sprawności warszawskiego taksówkarza. Nawet nie zdarł ze mnie ostatniej koszuli. Na lotnisku - niespodzianka. Spotkałam byłego dyrektora biura który sponsorował grudniową Olimpiadę. Uśmiechnęłam sie pełną gębą, zakrzyknęłam Hello Marek no i potoczyła się w ekspresowym tempie, bo miałam już iść do nowego terminalu na odprawę bagażową, wymieniliśmy uściski, uśmiechy i fru - poleciałam dalej. Nowa hala ........ żadne cudo, dużo miejsca i tyle. Znalazłam stanowisko i grzeczniusio stanęłam w kolejce. Cały czas się bałam czy nie przekroczę limitu swoich bambetli. OK. Nawet mi się udało. Oczywiście poprosiłam o miejsce przy oknie. Obejrzałam sklepy wolnocłowe, kupiłam wódeczkę i nie tylko. W pobliskim barku chlipnęłam kawusię i wchłonęłam olbrzymią kanapkę (w domu żołądek mi się skurczył z nerw do wielkości ziarenka ryżu hi hi hi hi).
Autobusik podwiózł nas do samolotu i okazało się że siedzę sama jak księżniczka. Nikogo nie trąca, nikomu nie przeszkadzam. Wkurzało mnie to międzylądowanie w Katowicach ale trudno. Tam dobiło do nas trochę osób a moimi towarzyszami zostali rodzinę z 1.5 roczną Zuzią. W ten oto sposób zostałam na czas podróży i jak się okazało nie tylko przyszywaną samolotową babcią Jadzią.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:36, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Do Monastiru dolecieliśmy o czasie. Już po wszelkich odprawach rozglądałam się ciekawie gdzie będzie moja ulubiona rezydentka. Zazwyczaj w hali przylotów stoi stoisko biura podróży, tym razem jeszcze go nie było. Razem z innymi ruszyłam do wyjścia na miasto i co zobaczyłam. Biegnącą moją Justysię, z rozwartymi ramionami wyciągniętymi do mnie. Ucałowałyśmy się, obściskały. Byłam zdziwiona że tak dobrze mnie zapamiętała. Oczywiście jak głupia baba zapytałam, czy bardzo się zmieniłam. Odpowiedź co najmniej mnie zdziwiła, zaszokowała i uradowała jednocześnie bowiem odpowiedź była krótka i wspaniała. Przez rok Pani tylko wypiękniała - słowa Justysi sprawiły mi radość przeogromną. Wsiadłyśmy zatem do autobusu Nr 4 i w drogę. Pierwszym hotelem gdzie wysiadała garstka turystów był El Hana Beach, potem Saadia (mój zeszłoroczny pobyt) no i oczywiście moje miejsce docelowe MARHABA.
Jadąc do naszego hotelu zapytałam Justysię czy w Saadii w holu nie widziałam przypadkiem Adela tego ze sklepiku bo mi błysnął przez szybę. Miałam nosa i jednak dobrą pamięć wzrokową. Póki co Geriavitu mi nie trzeba.
Do hotelu już bez przeszkód nas dowieziono. Justynka załatwiła pokoje i pojechała dalej. Dostaliśmy kartki ze wzorem kart meldunkowych więc znajomość angielskiego nie była potrzebna. Potem Pan bagażowy odprowadził nas do pokoi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:37, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Pokój bardzo widny, z olbrzymim podwójnym łóżkiem, w ścianie biała szafa z lustrem, stolik z krzesłem i nad nim lustro, ładna narzuta. Na tarasie stolik i 2 krzesełka. Widok na ogród.
Rzuciłam walizkę, wystukałam sms do koleżanki z numerem mojego pokoju. Ona niestety lecąc z tego samego biura, do tego samego hotelu dostała miejsce w samolocie do Tunisu. Tak się umówiłyśmy na kontakt, że ja docieram pierwsza i daję informację. SMS wysłany, odpowiedź, czekam już w kolejce na odprawę. Miła przylecieć do Tunisu o 21.30 no i dojazd do Sousse, wyliczyłam, że będzie w hotelu koło północy. Odświeżyłam się, przebrałam i akurat była pora na kolację. Uprzejmy kelner – z zawodu nauczyciel historii i geografii Dalib doprowadził mnie do stolika przy którym juz siedziała Zuzia z rodzicami.
Kolacja przy zapalonej świecy upłynęła bardzo miło. Oczywiście pozdrawialiśmy się po arabsku co tubylcom szalenie się podoba ( a ja zyskałam w ich oczach dodatkowe punkty). Patrzyli oczywiście na to z ogromnym zdziwieniem, ale zadowolenie było obustronne. Kolacja – jedzenie było mi doskonale znane, więc pałaszowałam z apetytem. Naturalnie nie mogłam sobie odmówić ich łakoci. Pyszne. A co mi tak kawałek ciasta. Na krzesło się zmieściłam. Po kolacji Zuzia poszła spać, a ja słysząc muzykę poszłam do głównej kawiarni posłuchać. Okazało się, że puszczono ze 2-3 utwory a reszta – było bardzo dużo niemców no i muzyczka to walczyki i nie tylko. Rozrywkę podporządkowano większości – czyli niemcom. Mówi się trudno. Spoglądając na zegarek odmierzałam czas do przyjazdu koleżanki. Wiedząc że wieczorem są animacje postanowiłam obejrzeć i ocenić to dzieło. Ludzie – czegoś takiego nie widziałam w życiu. Trzech czy czterech animatorów postanowiło uprzyjemnić czas ale kwalifikacje, choreografia i muzyka – tak podłego programu w życiu nie widziałam. Jęzor mnie świerzbił aby podejść do DJ i kazać mu puścić właściwą muzykę i samej poprowadzić program. Żenujące występy i tyle. A czas płynął mi zbyt wolno w oczekiwaniu na przyjazd koleżanki więc ok 22.30 udałam się do swojego pokoju, włączyłam TV i oglądałam programy arabskie popijając swoją kawusię, w ulubionym kubku, który dostałam od uroczej, wspaniałej kobiety. Koleżanki tego wieczora się nie doczekałam, zasnęłam.
Ostatnio zmieniony przez Jagoda dnia Wto 19:38, 12 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:39, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Następnego dnia rano, ledwo otworzyłam oczy włączyłam komórkę w oczekiwaniu na wiadomość od koleżanki. Obudziłam się jak zwykle o świcie. W nocy budziłam się kilka razy, poduszka ciutkę za twarda jak dla mnie, ale trudno. Klimę na noc włączyłam bo było chłodnawo. Przechlapałam się w wannie, wypiłam swoją kawkę sypaną w filiżance i wyszłam na tarasik, a tam już mnóstwo panów ogrodników uwijało się z robotą, ptaszki ćwierkały. Super. Dryń, dryń, zadzwoniła moja komórka, widzę nazwisko koleżanki. Odczytuję sms i już wszystko wiem. Ma pokój w przyległym skrzydle. Wiedziałam, że przyjechała bardzo późno więc dałam jej pospać a sama poszłam na śniadanko. Jak zwykle nasz ulubiony kelner z uśmiechem powitał przy stoliku. Przywitanie oczywiście po arabsku. Aslema. Podjadając nuciłam pod nosem swoją ulubioną piosenkę co oczywiście od razu usłyszał. Stojąc za moimi plecami (obok była jego szafka z serwetkami, sztućcami i tp) włożył do szuflady swoją komórkę na której puścił moją melodię, rączki ze sztućcami latały mi w rytm muzyki co na pewno dla obserwatora wyglądało conajmniej komicznie, ale co mi tam. Od tamtej pory razem z koleżanką nazwałyśmy go „naszym śpiewającym kelnerem” bo i on podśpiewywał sobie. Jednym słowem stworzyliśmy duet. Pogoda była dość pochmurna. W pokojach były telefony ale koleżanki telefon nie działał więc wysłałam koleżance po śniadanku sms – czekam przed hotelem (obecnie zdjęcie główne). Postanowiłam namówić koleżankę na wyprawę na suk pod Mediną.
Ostatnio zmieniony przez Jagoda dnia Wto 19:41, 12 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:40, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Czekało nas jeszcze spotkanie z rezydentką. Wprawdzie to co trzeba to już miałyśmy obcykane ale warto posiedzieć i posłuchać. Urocza pani Ilonka opowiadała o proponowanych wycieczkach, o zwyczajach itp. Oczywiście i o Saharze. Trafiłyśmy jednak i rodzice Zuzi i my na starsze wiekowo towarzystwo. Jakieś takie niekumate. W momencie opowiadania o Saharze okazało się że nasza grudniowa wyprawa to był full wypas. Zazwyczaj turyści owszem jadą na wielbłądach ale nie nocują na Saharze tak jak my. Oczywiście nie wytrzymałam i zachwalałam wycieczkę, mówiłam o atmosferze, wschodzie i zachodzie słońca no i o milionach gwiazd nad Saharyjskim niebem.
po spotkaniu wyszłam przed budynek czekając na Gosię.
Siedząc na murku naprzeciwko mnie spacerował ochroniarza, pozdrowiłam go po arabsku ale po angielsku poprosiłam aby mi zrobił to zdjęcie. Razem podjęłyśmy decyzję gdzie jedziemy i po co. Do Mediny daleko nie jest ale stwierdziłyśmy, że szkoda nóg. Wyszłyśmy przed bramę a tam jak okiem sięgnąć żółto – ma się rozumieć od taksówek. Wiedziałyśmy od rezydentki ile można zapłacić max. więc nie jechałyśmy na licznik a w myśl zawartej ustnej umowy. Oczywiście weszło nam w zwyczaj pozdrawianie sie po arabsku. Taksiarz wysadził nas pod samą Mediną, połaziłyśmy oglądając wszelkie kramy i kramiki mając w perspektywie pójście na ich słynną herbatkę miętową z orzeszkami w Alladynie (Gosia w grudniu już tam była – ja jeszcze nie). Na straganach wszystko czyli: mydło, szydło i powidło. Krążąc wśród kramów słyszałyśmy za plecami: Gargamel, Baba Jaga, Dobra dupa (sorki moderatorku ale tylko cytuję), zołza. Wiem, że oni nie bardzo wiedzą co mówią, ale ze śmiechem mówię do Gosi – trzymaj mnie bo zaraz któremuś przyłożę. W którymś momencie Gosia próbowała im wytłumaczyć znaczenie słów, ale wszystko to na nic się zdało. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:41, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Po pysznej herbatce u Alladyna i zrobieniu fotek z tarasu poszłyśmy sobie dalej na zakupy. Ja oczywiście rozglądałam się za ciuchami dla Miska, henna do tatuażu, jakąś biżuterią dla córki no i w ogóle, miałam jeszcze trochę kasy i chciałam poszukać oczywiście coś dla Miśka (o sobie pamiętam zawsze na końcu). Weszłysmy w jedną z uleczek, wzdłuż sklepów. W tym momencie usłyszałam swój ulubiony utwór Sidi Mansour no i oczywiście niemal na środku uliczki zaczęłam tańczyć, tym tanecznym krokiem dotarłam do sklepu....obuwniczego. Właściciel popatrzył na mnie i pokręcił odtwarzacz na głosniej, to ja na środku sklepu tańcząc wyciagnełam ręce i tak oto znalazłam się w tańcu w jego objęciach. okoliczni sklepikarze też patrzyli, że biała, europejka, zna ich nagrania i na dodatek tańczy hi hi hi hi
Mnie po prostu poniosło
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:43, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Coś tam kupiłam i ponownie w taksówkę do hotelu, A tu jak zwykle w kawiarence wygibasy niemieckich „dziewcząt” w kwiecie wieku, o nadmiernej tuszy.
W tymże hotelu panuje taki zwyczaj, że jak nie masz opcji all inclusive to należy w recepcji za kaucją 5 dinarów wykupić jakiś limit. Może to być 10, 20 czy nawet 50 dinarów. Karta jest magnetyczne, za drinki odliczają z tych środków, za leżak przy basenie czy na plaży również. Limit dość szybko się wyczerpuje ale w każdej chwili można doładować. Wieczorami do czasu animacji (jeśli było chłodniej) siedziałyśmy w kawiarence przy drinku. Przyznać muszę z „wielkim bólem” że zainteresowaniem tubylców cieszyła się moja koleżanka, a ja przy okazji korzystałam z tej adoracji. A to ktoś zagadnął, a to chciał się przysiąść (a siedź sobie przy swoim stoliku), a to byłyśmy zapraszane na wieczornego drinka czy dyskotekę przez sprzedawcę z butiku, a to jakiś właściciel FABRIKI JAKETÓW nas wabił na przejażdżkę. Nawet jakiś tunezyjczyk mieszkający w Holandii (ściema czy prawda ??????) bardzo chciał się z nami zakumplować. Jak świat światem mężczyźni nie rozumieją u nich słowa NIE. Byli bardzo zdziwieni odmowami. Widocznie nagminne jest przez turystki przyjmowanie takich zaproszeń, nas to jednak nie kręciło. Nawet główny DJ robił podchody.
A na następny dzień byłyśmy umówione z moją Justynką na kawę w barku przy basenie.
Ostatnio zmieniony przez Jagoda dnia Wto 19:44, 12 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:46, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Kolejny dzień. Piękne słoneczko na niebie, żadnej chmurki. Poszłyśmy z koleżanką tym razem nad morze. Ja oczywiście natychmiast spostrzegłam spadochrony za motorówką ciągnięte, okręciłam się pareo i poszłam obadać cennik sportów wodnych.Oczywiście „ciacho” namawiało mnie na lot, ale łamaną angielszczyzną wyjaśniłam, że już latałam. Zdziwienie było ogromne kiedy na pytanie czy jestem w Tunezji pierwszy raz odpowiedziałam negatywnie i wyjaśniłam że to już mój piąty pobyt w ich kraju. Nawet mi sie przedstawili, ale te ich imiona są dość trudne do zapamiętania. Po krótkiej pogawędce, pożegnaliśmy się uściskiem dłoni i słowem BISLEMA. Wróciłam na leżak, pod parasol bo już mnie przypiekało słoneczko za bardzo. Poleżałyśmy jakiś czas, potem udałyśmy się na spotkanie z Justysią. Siadłyśmy w barku przy basenie, wrąbałyśmy olbrzymią pizze popijając piwem (ja spritem bo piwa nie lubię), no i wspominałyśmy różne rzeczy. Spotkanie było fantastyczne, Justysia wyjaśniła dlaczego mnie zapamiętała i ogromnie cieszyła się z odnowienia znajomości. Ku naszemu zdziwieniu czas upłynął szybko, a my po pożegnaniu i umówieniu się na następną wizytę poszłyśmy do naszego „śpiewającego kelnera” na kolację.
Ostatnio zmieniony przez Jagoda dnia Pią 10:22, 29 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:47, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Na kolacji jak zwykle Dalib podśpiewywał mój ulubiony utwór, aż jego kolega też kelner tyle ze z Turcji (o rany ale to ciacho było apetyczne – szkoda że niezbyt wysoki) śmiał się. Zanim siadłam zawsze do Daliba mówiłam: Music please. On się rozglądał czy nie ma jego szefa i albo odtwarzał ze swojej komórki leżącej w lekko wysuniętej szufladzie albo mi głośno nucił. To było bardzo przyjemne.
Wychodząc z kolacji zawsze zahaczałyśmy o butik (konieczność – bo znajdował się przy schodach do wyjścia z restauracji), a tam jego właściciel ciągle nas zapraszał na drinka wieczornego, nawet w naszym hotelu. Przy wejściu do jego butiku siedział sobie „artysta” od tatuażu. Na stoliku prospekt ze wzorami. Byłam nastawiona że strzelę sobie coś kosmicznego na nóżkę i z ciekawością oglądałam te cuda. Wzory różne, różniaste, z racji wieku wybrałam sobie delfinka, bo to i nieduże i subtelne. Musiałam poczekać bo akurat w hotelu artysta – tak mówił o sobie gdzieś biegał. Już właściwie stałyśmy na schodach do wyjścia kiedy właściciel butiku nas zawołał bo artysta wrócił. Doszliśmy do porozumienia w sprawie ceny. OK. Kwota nie była wygórowana, więc siadłam na krzesełeczku, położyłam nóżkę na stole i czekałam na zrobienie tego dzieła.
Ostatnio zmieniony przez Jagoda dnia Pią 10:24, 29 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:47, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Tatuaż wyszedł nieźle, szczęśliwa że już po wszystkim poszłam z koleżanką do kawiarni na Cafe Direct i jak stara pierdoła zapomniałam o rysunku na nodze i spodniami lekko rozmazałam. Mam już na suku pod Mediną kupiony tusz, córka mi to poprawi. Wieczór upłynął jak zwykle, czyli kawka, ew. drink a potem pogaduchy na tarasie. W międzyczasie na basenie poznałyśmy algierczyka, który wprawdzie przebywał w tym momencie turystycznie ale miał niebawem objąć posadę rezydenta w naszym hotelu. Nashro pogawędził z nami, opowiadał że właśnie niby jest turystycznie ale jednak pracuje bo robił film dla swojej agencji. Potem do Nashro dołączył jego kolega Tark (śmiałam się, że łatwo zapamiętać bo to jakby skrót od Tarkana).
Czas płynął szybko, normalka jeśli było słoneczko. ale i bez słoneczka nie nudziłyśmy się. W przeddzień wylotu byłyśmy umówione ponownie z moją Justysią. Zanim spotkałyśmy się z Justysią, wracając znad basenu zostawiłam w toalecie przy recepcji torebkę z wszystkimi dokumentami, paszportem, kasą. Serce zamarło mi ze strachu. Na szczęście torebkę znalazłam. Teraz czas na spotkanie. Wyszłyśmy z hotelu i Justysia poprowadziła nas w kierunku Mediny. Ponieważ ona zna dobrze miasto i po przejściu niewielkiego odcinka drogi siadłyśmy sobie na tarasie w jakiejś kawiarence należącej do hotelu (jakiego???? nie mam pojęcia). Justynka opowiadała nam o swoim życiu, o mężu (jest zamężna od 15 lat z Tunezyjczykiem, ale dopiero od 4 lat mieszka w Tunezji), o zwyczajach, o kontaktach towarzyskich, również o swoich córeczkach których zdjęcia nam pokazała. Czas płynął nieubłaganie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:47, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Po pożegnaniu się z Justysią wróciłyśmy do hotelu akurat na spóźnioną, późną i ostatnią kolację. Dalib pięknie nam udekorował stolik. Przykro mu było się z nami rozstawać. Ale taka jest kolej rzeczy. Kolację zjadłyśmy niemal przed zamknięciem restauracji. Potem szybciutka na górę na Cafe Direct. A tu czekała nas niespodzianka. Nasro i Tark zaprosili nas na przejażdżkę do Portu El Kantaoui, Nasro miał filmować, a my zrobiliśmy sobie długi i bardzo przyjemny spacerek. Wróciliśmy ok. 24.00 i udałyśmy się do pokoi spakować cały swój majdan. Spotkanie przed wyjazdem w recepcji miało być o 2.30 . Czasu było sporo ale nie tyle żeby potrenować oko – ja bałam się zasnąć więc oglądałam jakiś francuski serial. Jako dość niecierpliwa z natury osoba w recepcji zjawiłam się o 2.15, niestety obudziłam szuraniem walizki nie tylko recepcjonistę ale i ochroniarza. Było nas 6 osób przygotowanych do powrotu do kraju. Odwoziła nas Justynka. Na lotnisku heca, obydwie z koleżanką przekroczyłyśmy limit bagażu ale dzięki urokowi Justysi i jej rozmowa z celnikiem po arabsku pozwoliła na przymknięcie oka na nadbagaż.
Powrót był idealny, połowa drogi przespana. A na lotnisku pełno straży pożarnej bo była jakaś awaria samolotu do Edynburga. A do domu dotarłam bez przeszkód.
Na zakończenie. Nasze arabskie towarzystwo było miłe, nie natarczywe, adoracja bez podtekstów. Czy kiedyś jeszcze odwiedzę Tunezję???????? To się jeszcze okaże. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Wto 19:52, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
[img][/img] |
|
Powrót do góry |
|
|
Majka Fotograf Karawany :)
Dołączył: 03 Lut 2008 Posty: 1073 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:42, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Jagoda, fajne fotki, jak zwykle zresztą |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Śro 7:23, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
postaram się jeszcze wyciągnąć trochę fotek i wrzucić tu w mój temat. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Śro 7:45, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Śro 7:47, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
z moją Justysią - rezydentką
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Śro 7:50, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
DALIB
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:48, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Jagódko - pięknie opowiedziane i pięknie pokazane.
Ale wiesz, zabrakło mi jednego....... tego delfinka
Odważyłaś się na coś, na co mnie zawsze brakuje odwagi, choć kusi ..
No i trzymam kciuki za koleny Twój wyjazd żebyśmy mogli delektować się Twimi wspomnieniami.
dzięki |
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda Saharyjski Motylek
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 2051 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wszechświat
|
Wysłany: Czw 5:39, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
delfinek jest na zdjęciu (moje na leżaku) może tylko za mało widoczny.
Nuseczko, wiesz, że ja jestem nieprzewidywalna, tatuaż, spadochron, kto wie co następnym razem przyjdzie mi do głowy. Ale dzięki za miłe słowa |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:59, 14 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
ups... ależ ze mnie Ślepowrońska Magda
delfinek jest i to jaki śliczny |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|