|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 8:37, 21 Wrz 2006 Temat postu: Władysławowo, moja miłość... cz. II |
|
|
Wielkie Morze i Małe Morze |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 10:58, 21 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
WIELKIE MORZE I MAŁE MORZE
- Proszę państwa!, spoglądamy na lewo i widzimy Wielkie Morze, teraz
spoglądamy na prawo i widzimy Małe Morze. Właśnie wjechaliśmy na
Półwysep Helski... – tak rozpoczynał swoją „przemowę” do turystów (a
potem powtarzał to samo po kaszubsku) mój długoletni władysławowski
przyjaciel – Józek, kiedy jeszcze pracował jako przewodnik wycieczek w
Turusie. Dziwne, ale nazwa Wielkie Morze określa tylko tę część Bałtyku
od portu do Helu, za portem w kierunku Cetniewa i Jastrzębiej jest już
tylko zwyczajne morze. Wielkie istnieje tylko w odniesieniu do Małego czyli
do Zatoki.
- Proszę Pani, czy to, co tak szumi... - spytałam naszą gospodynię
wychodząc tego pierwszego wieczoru z prowizorycznej łazienki
- Jo, to jest Wielkie Morze – przerwała mi - jutro je zobaczysz.
- A to, co tam błyszczy, między drzewami?
- Aaa, to jest Małe Morze...
- To ile tu jest tych mórz – myślałam zasypiając i marząc, żeby jak
najszybciej już było jutro
Nazajutrz, gospodyni odprowadziła nas na Średnią, żeby pokazać nam
najkrótszą drogę na plażę.
- To tędy, pójdą panie na dół, skręcą w lewo, tam jest ścieżka przez
pole... - Nie słuchałam jej. Patrzyłam i patrzyłam na cudowne
naprzemiennie ułożone pasy błękitów i zieleni.
Ostro niebieskie niebo, bez chmurki, granat wody, ciemno zielony, prawie
czarny las, a dalej jasny błękit, jakby ktoś do niebieskiej farby dodał
trochę mleka, a potem polakierował to na wysoki połysk, pas wody i za
nim żywa, zielona plama łąk. To miejsce na rogu Średniej i Stolarskiej
stało się moim prywatnym punktem widokowym i nawet, kiedy jest
pochmurno, albo ciemno, zawsze się tam zatrzymuję, widzę te barwy i
pamiętam zachwyt dziewczynki, która po raz pierwszy w życiu zobaczyła
„na żywo” morze, a nawet dwa morza naraz. Czy może być coś
piękniejszego? O tym już wkrótce...
J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 13:26, 25 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
W końcu napatrzyłam się i zaczęłam słuchać, co mówi nasza gospodyni.
- Widzicie to wielkie drzewo – pokazała ręką, to tam jest wejście na
plażę. Trzeba przejść przez tory, uważajcie na pociąg.
Poszłyśmy. Prowadził Demon (nasz pekińczyk). Odnalazłyśmy skrót
przez pole, przecięłyśmy kolejną poprzeczną uliczkę i jakąś bardzo stromą
dróżką zeszłyśmy na dół do głównej (i jedynej asfaltowej wówczas ulicy)
Starowiejskiej. Równolegle z ulicą z prawej strony biegła droga
wysadzona topolami i dzikimi oliwkami i wyłożona wystającymi płytkami
chodnikowymi. Na łąkach od strony zatoki pasły się krowy, od strony
morza stały jakieś brzydkie budynki portowe i baraki. Demon „odmówił
współpracy” już przy pierwszej topoli, usiadł i dramatycznie wzniósł do
góry przednie łapy, dając do zrozumienia, że trzeba go wziąć na ręce. Z
Demonem lepiej było nie dyskutować, bo i tak zawsze postawił na swoim.
Byłyśmy już i tak obładowane ręcznikami, kanapkami, butelkami z wodą z
sokiem, książkami i gazetami do czytania, materacem dmuchanym i
podobnymi akcesoriami plażowymi i wcale nie w smak nam było nieść
jeszcze psa.
- Na drugi raz zostaniesz w domu – zagroziła mu moja siostra.
- Aha, żeby wygryzł dziury we wszystkich drzwiach gospodarzy...
- Chciałam powiedzieć w naszym domu...
- Aha, żeby się z tatą zagryźli na śmierć. – Było w tym trochę
przesady, ale tata i Demon rzeczywiście prowadzili ze sobą wojnę
podjazdową, tzn. tata dbał o Demona wychodził z nim na spacer, jak już
żadnej z nas się nie chciało, ale uważał, że pies nie powinien biegać po
stole, spać na fotelu, żebrać o jedzenie itd. Demon uważał zupełnie
inaczej.
Ta pierwsza wyprawa na plażę wydawała mi się bardzo długa. Słońce
przypiekało już nieźle, a my ciągle szłyśmy i szłyśmy. Łąki po prawej
stronie zwęziły się mocno, a zatoka przybliżyła, po lewej zaś skończyły się
wreszcie zabudowania i pojawił się dość duży plac, a za nim sosna
otoczona krzakami malin i wysokimi trawami. Dalej rósł niski las.
- O jest to wielkie drzewo! – krzyknęłam i wszystkie jak na komendę
przyspieszyłyśmy kroku. Pobiegłyśmy z siostrą w jego stronę.
- Uważajcie dzieci na torach – krzyknęła za nami mama. Przejście
rzeczywiście było niezabezpieczone, ale i pociągu nie było słychać.
Wypadłyśmy na piaszczystą ścieżkę między wydmami i tam zupełnie nie
zdając sobie sprawy zrzuciłam z nóg klapki, puściłam psa, który też
odzyskał wigor i jak mogłyśmy najszybciej dobiegłyśmy do brzegu.
Wtedy się zatrzymałam, powoli umoczyłam palec w wodzie i polizałam.
- Naprawdę jest słona! |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 13:31, 25 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:18, 25 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
J@anno - jak zawsze pięknie i bardzo malowniczo
a jeszcze te fotki.... mmmm..... bajka |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pon 18:46, 25 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
No superowo!!!! Fajny ten Demon |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:08, 27 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:13, 27 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Ruszyłyśmy utwardzonym brzegiem morza. Demon ponownie przejął
prowadzenie i ciągnął nas na smyczy ile tylko sił. Mama pozbierała nasze
buty i wpakowała wszystkie do jednej siatki. Co jakiś czas trzeba było
pokonywać falochrony, które wtedy, przed refulacją plaży sięgały
czasem aż do płotków faszynowych zabezpieczających wydmy. Czasami
udawało się je przeskoczyć, albo przecisnąć między nimi, a czasami trzeba
było je obejść.
Tłumek wczasowiczów stopniowo rzedniał. Minęłyśmy kolejne wyjście
między drzewami i właściwie należałoby pomyśleć już o znalezieniu
jakiegoś miejsca, ale pies ciągnął nas uparcie do przodu. Widocznie i jemu
podobało się to chodzenie po twardym piasku. Tylko od czasu do czasu
szczekał na wodę, gdy jakaś silniejsza fala podmyła mu łapy.
- Długo tak jeszcze macie zamiar? – odezwała się ciocia,
najdelikatniejsza z nas wszystkich – może już gdzieś usiądziemy. Tu jest
zupełnie pusto.
Rzeczywiście, już tylko gdzieniegdzie widać było jakiś grajdoł.
- To może tam, gdzie to drzewo – pokazałam na wielka topolę między
niskimi powyginanym od wiatru sosnami. - O tam nawet jest pusty grajdoł!
Demonowi też się chyba miejsce spodobało, bo dał się zaprowadzić na
wskazane miejsce. Grajdoł był duży, trzeba go było tylko trochę poprawić.
Pies też zabrał się ostro do roboty, tyle, że pracował wyłącznie dla siebie
(zawsze był egoistą!) i wykopał dół tak głęboki, aż pokazał się wilgotny
piasek. Wówczas schował się tam i natychmiast zasnął. Nam się marzyła
kąpiel, ale mama miała jakiś własny rozkład zajęć i zapędziła nas do
smarowania się olejkiem, żebyśmy nie dostały porażenia. W tamtych
czasach nie było jeszcze preparatów wodoodpornych, więc musiałyśmy
jeszcze trochę odleżeć, żeby się olejek nie zmarnował. Położyłam się na
plecach, popatrzyłam na nieliczne białe chmurki, posłuchałam delikatnego
szumu Wielkiego Morza.
- Wczoraj wieczorem szumiało dużo głośniej - pomyślałam i ....
odpłynęłam. (c.d.n po krótkiej drzemce
J@anna) |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:19, 27 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Śro 18:35, 27 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Fajny ten Demon a opowieść jeszcze bardziej fajna. Świetnie opowiadasz!!!!! Czekam na dalszą część. |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Śro 18:36, 27 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Śmiało można Tobie przyznać Karawanowy tytuł literacki. |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Śro 18:37, 27 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Ba mało tego fotograficzny także! |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:36, 27 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
W pełni popieram wnosek Darka.K.
Takie opowieści i fotki to jak dziupla pełna orzeszków |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 13:52, 28 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komplementy! Do poniedziałku nie dam rady nic napisać, ale
potem się postaram, bo dla takich Czytelników jak Wy warto żyć (i pisać!)
JJ@anna
Ostatnio zmieniony przez J@anna dnia Czw 13:03, 26 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Czw 16:27, 28 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
A dla takich opowieści warto czekać!! Nawet do poniedziałku |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:20, 29 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
i cóż tu dodać
poczekamy, a potem...... poczytamy |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 14:37, 02 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
- Nie śpij! Nie zasypiaj na słońcu! Porażenia dostaniesz – to ciocia
szarpała mnie za ramię
- To ja się idę kąpać – zbuntowałam się. Siostra jak na komendę
ruszyła za mną.
- Pies idzie z nami? – pytająco spojrzałam w kierunku jamy. Po chwili
pojawiło się jedno wyłupiaste, zaspane oko.
- No chodź, kąpiel dobrze ci zrobi, chodź piesku, chodź! – Wygramolił
się wreszcie i nawet wylazł z jamy, ale odprowadził nas tylko do brzegu,
szczeknął ostrzegawczo, usiadł na odwróconej skrzynce po rybach, którą
„zgubił” jakiś kuter i utkwił w nas pełen pogardy i nagany wzrok.
- Mama! Demon nas będzie pilnował! Możesz się odprężyć. I
rzeczywiście. Demon, który zawsze pod nieobecność naszego ojca
mianował się głową rodziny, nie spuszczał nas z oka. Dopóki pływałyśmy
grzecznie i w poprzek od falochronu do falochronu, milczał, ale kiedy
zaczęłyśmy robić w wodzie fikołki i od czasu do czasu, to jedna, to druga
znikała pod wodą, szczekał ostrzegawczo, w końcu „poleciał na skargę do
mamy”. Niewiele wskórał, bo mama z ciocią postanowiły do nas dołączyć.
Wtedy obraził się na dobre, wlazł do swojej jamy, odwrócił się do nas
tyłem, żeby nie patrzeć na te „bezeceństwa” i zasnął. Po kąpieli
postanowiłyśmy wykonać „zwiad terenowy” po lesie.
- Weźcie psa!
- O nie, bo znowu trzeba go będzie nieść – ponownie nad jamą pojawiło
się oko, tym razem czujne i patrzyło na nas wyczekująco.
- Pies zostaje – krzyknęłam, żeby nie miał już wątpliwości – chyba się
ucieszył, bo odetchnął z ulgą, ale nie omieszkał szczeknąć na mamę
czegoś w rodzaju: „głupio robisz, że je tak same puszczasz”, ale mama
podrapała go tylko za uchem i powiedziała
- Śpij sobie, piesku, śpij – a my szybko ruszyłyśmy przed siebie, żeby
się piesek nie rozmyślił.
(cdn J@anna) |
|
Powrót do góry |
|
|
delicja Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1237 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:34, 03 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
jeszcze jeszcze!!!!!!!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:43, 03 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
ja już jestem gotowa żeby razem z Wami zrobić ten "zwiad terenowy"
J@anno - przenosisz mnie w czasie i przestrzni |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 17:59, 04 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Parę metrów dalej było kolejne, już trzecie wyjście. Było podobnie, jak
przy pierwszym, wydmy, a potem droga przez las równolegle do brzegu
morza, dalej jeszcze kawałek lasu przecięty torami kolejowymi i szosa,
której obecności domyślałyśmy się tylko, kiedy od czasu do czasu
przejeżdżał tamtędy jakiś pojazd (tak! tak! , naprawdę były takie czasy!).
Postanowiłyśmy pójść lasem, a wracać plażą, bo miałyśmy nadzieję, że
dalej też są jakieś kolejne wyjścia. Las był dość rzadki, sosnowy, wzdłuż
drogi rosły paprocie i krzaki malin, jednak nie dane nam było dojść za
daleko. Już pod pierwszą sosną znalazłyśmy dorodne poletko koniczyny
a w niej....całe mnóstwo koniczynek: czterolistnych, pięciolistnych,
sześciolistnych.... Nigdy wcześniej nie znalazłam czterolistnej koniczynki, a
tu od razu taki fart. Wróciłyśmy szybko do naszego
grajdołka z pełnymi garściami tego zielonego szczęścia i zaczęłyśmy je
wkładać między kartki książek.
- No, no, zabrałyście szczęście wszystkim wczasowiczom – śmiała się
mama.
Nie wiem, co się stało z koniczynkami z mojej książki, pewnie dawno już
powypadały, nie pamiętam nawet, co to była za książka. Byłam w wieku,
kiedy łatwo popada się w euforię i równie łatwo się o niej zapomina, ale
kiedy trzydzieści lat później odwiedziłam moją ciocię, wyjęła z biblioteczki
jakąś książkę i otworzyła ją na chybił trafił, zobaczyłam między kartkami
kilka suchych pożółkłych koniczynek. Nic mi to nie mówiło.
- Pamiętasz nasz pierwszy dzień na plaży, jak znalazłyście te
koniczynki – przypomniała mi ciocia.
- To ty je cały czas masz???
- Też o nich zapomniałam, niedawno, przy porządkach wypadła mi ta
książka. Pomyśl, przeżyły przeprowadzkę i kilka remontów, przeżyły ze
mną pół życia.
- Daj mi jedną, ja swoje już dawno zgubiłam, może dlatego, że było
ich tak dużo
Dostałam koniczynkę i od teraz leży na honorowym miejscu opakowana
pięknie w celofan. Moje odzyskane po latach pierwsze władysławowskie
szczęście...
PS. Co roku chodzę w to miejsce i szukam koniczynek. Nie zawsze jest ich
tam tak dużo, jak tego pierwszego roku. Może jakieś inne dzieci też tu
przychodzą przede mną. Ale jednak zawsze udaje mi się coś znaleźć, raz
nawet udało mi się to w lutym, no ale zima była wtedy bardzo łagodna, a
ja tego dnia miałam urodziny (okrągłe!) i myślę, że był to prezent od
wydmowego lasu nad Wielkim Morzem. (cdn J@anna)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|