|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 12:43, 13 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Darku! Dzieki za włączenie "edytuj" J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 17:53, 15 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Czasem zastanawiam się, czy moja miłość do Wielkiego Morza byłaby tak
wielka i wierna, gdyby Władysławowo przywitało nas na przykład
chłodem, deszczem i silnym wiatrem.
Na szczęście na powitanie Wielkie Morze jak prześliczna panna młoda
zaprezentowało swoją urodę w całej krasie. Mało tego, odsłaniało przed
nami co to nowe tajemnice, barwy, kształty, dźwięki i zapachy. I miało
rację, bo wtedy, tego pierwszego lata byłam jeszcze bardzo młoda i
bardzo bezwzględna. Musiało być ciepło, słonecznie, no może czasem
jakaś jedna czy dwie białe chmurki o pobudzających wyobraźnię
kształtach, bo fajnie było tak sobie leżeć i wykłócać się z siostrą czy to
lew czy hipopotam (mama zdecydowanie odmawiała współpracy jako
sędzia, a Demon wypuszczał ze swojego dołka jedno wyłupiaste pekińskie
oko, ale też milczał, choć z pewnością miał swoje zdanie). Co do wiatru, to
mógł sobie być, ale tylko północno – wschodni, bo robił fale, przez które
się skakało, no i nie codziennie, bo popływać też chciałyśmy, a przy falach
mama nie pozwalała. I tak było! Przez kilkanaście kolejnych lipcowych dni
pogoda się nie zmieniała i kiedy nasza Gospodyni rzucała czasem w
przestrzeń, że przydałby się deszcz, bo wszystko na polu wysycha,
zakrzykiwałyśmy ją tym razem zgodnym chórem.
- Nie, niech nie pada, bo co my będziemy robiły?
- Ale, jak będzie taka susza, to nie będzie co jeść...
- No to niech pada w nocy - mówiłam zadowolona, że osiągałyśmy
wreszcie jakieś porozumienie. Konflikt interesów letników i rolników
uzewnętrznił się także w kościele. Na początku niedzielnej mszy świętej
ksiądz z kamienną twarzą wymienił jej intencje.
„ O piękną pogodę i dobry wypoczynek - intencja turnusu pierwszego z
domu wczasowego „Neptun”. O deszcz - intencja rolników z Chłapowa”.
Wierni popatrzyli na siebie wilkiem, a potem zaczęli chichotać. Ksiądz
zachował spokój, a Pan Bóg na szczęście zrobił swoje. Na szczęście dla
nas, bo pogoda była jak drut.
Dopiero później nauczyłam się kochać ciche, perłowe dni nasycone
wilgotną mgiełką, przez którą bardzo nieśmiało przedzierały się
promienie słońca, a woda pachniała cudowną świeżością. Morze
przypominało wtedy jezioro, a na falochronach siadały stada sennych mew...
(cdn J@anna) |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Śro 19:16, 15 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:12, 15 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
moja egoistyczna intencja też została wysłuchana
- komputerek J@anny jest sprawny no i jest kolejne wspomnienie
dziękuję |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 11:15, 17 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ja też sobie obiecałam, że jak tylko komputer ruszy, to pierwsze będzie Władysławowo. I ruszył! Nie ma to, jak dobre intencje J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:54, 18 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
hmmm.... ciekawe co tam słychać we Władysławowie
i o czym teraz rozmyśla Demon |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 19:33, 21 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Przewidzieć pogodę nad Bałtykiem to rzecz niezwykle trudna. Czasem
poranek jest cudowny, bezchmurny, przezroczysty, a po paru godzinach
ludzi wyrzuca z plaży deszcz. Czasem siąpi, mży i popłakuje, a potem
ostre słońce rozbiera ludzi z peleryn, kurtek i swetrów. Najlepiej niczego
nie planować, tylko bez względu na pogodę założyć kostium, wziąć krem
do opalania, sweter, pelerynę i parasol i ruszyć na plażę. Zawsze część z
tych rekwizytów się przyda.
Jest jednak coś, co od wielu lat zawsze się sprawdza. To załamanie
pogody po 20 sierpnia. Nie mam pojęcia od czego to zależy, bo przychodzi
zawsze i wtedy, kiedy lato jest piękne i wtedy, kiedy deszczowe. Ma
jednak różną siłę rażenia. Czasem to tylko lekkie zachmurzenia, jakiś
deszczyk i to wszystko. Czasem jednak to gwałtowne wichry, przenikliwy
chłód i nieustający we dnie i w nocy deszcz. Jednym słowem SZTORM
zwany przez miejscowych Niemieckim Diabłem. Niezależnie jednak od
intensywności pogodowy kryzys zawsze trwa trzy dni. To tak, jakby
morze wyczerpane sezonem przechodziło jakieś załamanie nerwowe.
Często przyjeżdżałam do Władysławowa właśnie w drugiej połowie
sierpnia, bo było tam już trochę spokojniej, a woda w morzu nagrzana i
zawsze liczyłam się z tą nieunikniona trzydniówką. Raz było lepiej, raz
gorzej. Czasem wymiatało turystów, czasem nie, aż kiedyś, w połowie lat
dziewięćdziesiątych Niemiecki Diabeł pokazał co potrafi. Granatowo-czarne
od ciężkich chmur niebo wyrzucało z siebie strumienie deszczu, które
wiatr rozbryzgiwał na wszystkie strony. Wszystko wyło, huczało,
zgrzytało, bębniło z nieopisaną grozą. Ludzie pozamykali się szczelnie w
domach i uruchomili centralne ogrzewanie. Fale widać było z rogu
Średniej i Stolarskiej. Zrobiły na mnie takie wrażenie, że postanowiłam
przyjrzeć im się z bliska.
Miałam u Pani Sz. „zadołowaną” pelerynę rybacką, która idealnie nadawała
się na zimowe spacery po plaży i postanowiłam ją teraz wypróbować. W
sieni Pani Sz. uszczelniała okno.
- Do sklepu się pani wybiera?
- Nie, idę na plażę.
- Pani to żaden diabeł nie powstrzyma, ma pani zdrowie.
- Muszę to zobaczyć!
- A co tu oglądać, jak woda plażę zalewa?
Ruszyłam. Między domami szło się jako tako, ale potem, już u nasady
półwyspu wiatr zaczął tak silnie mnie popychać, że prawie biegłam.
- Ciekawe, jak będzie w drodze powrotnej, pod wiatr i pod górę – pomyślałam,
ale nie zawróciłam. Szosą bardzo powoli sunął sznur
samochodów z przyczepami, z deskami na bagażnikach. To uciekinierzy z
kampingów. Wszyscy przyglądali mi się przez szybę ze zdziwieniem.
Dotarłam do Pierwszego Wyjścia. Parking był zupełnie pusty, a
Dziewczyny z Poznania zwijały interes.
- A co tak wcześnie – powitałam ich. - Pogoda jeszcze wróci.
- Ale turyści już nie! Widzi pani co się dzieje – pokazały na zatłoczona szosę.
Faktycznie, z biznesowego punktu widzenia nie było tu już nic do roboty.
Usiłowałam dojść do plaży, ale okazało się to niewykonalne. Woda
podchodziła pod same wydmy, a wiatr nie pozwalał na oddychanie.
Poszłam lasem. Pod krzakami zbite w gromadki mokre stadka mew. Nawet
nie uciekały na mój widok. Gałęzie sosen skrzypiały jak maszty na
starym żaglowcu. Huk morza przypominał jakąś ogromną halę maszyn, a
fale rozbryzgujące się o kamienny portowy falochron miały kilkanaście
metrów wysokości. W drodze powrotnej „załapałam” się na gorącą herbatę.
- To na koszt firmy – powiedziały Dziewczyny z Poznania.
Pożegnałyśmy się jak zwykle „do następnego roku”.
Pani Sz. Czekała na mnie z gorącą zupą. Później wypiłyśmy jeszcze
kawę, a potem ona powiedziała:
- Myślałam, że jak taka pogoda, to posiedzi pani w domu, pogadamy
sobie, ale z pani to taka włóczęga, marynarzem powinna pani być.
- Nie mogłam tego nie zobaczyć – tłumaczyłam się, ale chyba nie
znalazłam zrozumienia.
Następny dzień był jeszcze gorszy, bo deszcz zamienił się w ulewę, a wiatr
jeszcze przyspieszył. Szosa była pusta, barek zamknięty na cztery
spusty. Byłam sama. A jednak nie! W lesie spotkałam kobietę opatuloną
od stóp do głów w jakiś ortalionowy kombinezon. Niosła plecak.
- Jeszcze jedna wariatka – bratnia dusza – pomyślałam i pozdrowiłam
ją. Popatrzyłyśmy na siebie za zrozumieniem.
- Pani też lubi taką pogodę – zagadnęła.
- Nie bardzo, ale skoro już tu jestem, chcę skorzystać z okazji i zobaczyć to widowisko.
- Ja przyjechałam z Lublina! nocnym pociągiem! wieczorem wracam!
Jak w radiu powiedzieli, że od lat nie było takiego sztormu o tej porze, to
się nie namyślałam, tylko złapałam plecak i na dworzec! Jutro muszę być
w pracy! - wyrzucała z siebie pośpiesznie.
- I to wszystko z miłości do morza – uśmiechnęłam się.
- Ja lubię tylko sztormy! Jest na co popatrzeć i jodu się człowiek
nawdycha!
Wieczorem w pobliskim ciuchlandzie kupiłam ciepły sweter i rękawiczki.
Trzeci dzień sztormu właściwie niby nie różnił się od poprzedniego, ale
kiedy rano szłam Stolarską natknęłam się na Panią Strukową z rogu.
- Słyszy go pani – powiedziała z dziwną, niespotykaną u niej
zawziętością w głosie – jak jęczy, jak dogorywa ten Niemiecki Diabeł. Już
ostatnie jego godziny! Niech zdycha!
Rzeczywiście, głos wiatru już nie był taki buńczuczny, tylko smutny i
zawodzący. Było w nim przeczucie rychłego końca.
Śmierć Niemieckiego Diabła nastąpiła we wczesnych godzinach
popołudniowych. Morze zmieniło barwę na zielono-szarą. Fale się cofnęły,
a mewy wróciły na falochrony. Kiedy koło piątej wracałam do domu
pomiędzy jedną a drugą ciemną chmurą dochodziło do głosu słońce, a
następnego dnia opalałam się już przy bezchmurnym niebie. Morze znowu
było jak jezioro. I gdyby nie pusta plaża i zamknięty bar, nie byłabym
wcale pewna czy Niemiecki Diabeł przypadkiem mi się nie przyśnił.
(cdn J@anna
) |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:32, 21 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
J@anno - aż mi dech zaparły te twoje opowieści
a fotki - istne cudo |
|
Powrót do góry |
|
|
Atena Egipski Expert
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 1521 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biegun Północnowschodni
|
Wysłany: Śro 16:55, 22 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Niesamowite!Ja podobne zjawisko obserwuję u siebie nad jeziorem.Też zawsze w sierpniu jest załamanie i fale i wiatr niezgorszy.Dwa lata temu był taki huragan,że nie dało się normalnie wyjść na dwór a jezioro chlapało mi po oknach,a do brzegu jest 10 m |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 17:44, 22 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
To już teraz wiem dokąd idzie po śmierci Niemiecki Diabeł!!! J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
Atena Egipski Expert
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 1521 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biegun Północnowschodni
|
Wysłany: Śro 17:46, 22 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:59, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Niemiecki diabeł szaleje teraz na mojej komputerowej tapecie.
Ten niebieski na domowej, a zielony na pracowej.
J@anno - mam nadzieję, że nie masz mi za złe |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Nie 7:10, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
J@anno kontynuuj! Proszę!!!!
A fotki są zaje....
Znaczy się chciałem powiedzieć że bardzo ładne fotki zrobiłaś. |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 9:55, 05 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Nuska! bardzo się cieszę z tych tapet. Darku, rzeczywiście, trochę ostatnio zaniedbałam temat, ale mam nadzieję, że już w tym tygodniu się poprawie. J. |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 14:26, 08 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wielkie Morze zimą zobaczyłam po raz pierwszy dopiero w styczniu 1992
roku. Przyjechałam do Władysławowa trochę z przekory, bo wszyscy
normalni ludzie właśnie byli w górach, albo dopiero co z nich wrócili, albo
się tam wybierali.
- Ty chyba nienormalna jesteś – powiedziała moja kuzynka. - Latem,
to rozumiem, ale zimą? Na łyżwach po morzu zamierzasz jeździć?
- Nie, ale po lesie na nartach biegówkach na pewno można – odcięłam
się, choć nie miałam nart biegówek. I dobrze, bo wcale nie były mi
potrzebne. Tej pierwszej zimy Wielkie Morze właściwie niczym się nie
różniło od Wielkiego Morza latem. Tyle, że na plaży były tylko mewy, a w
lesie nieliczne drzewa i krzewy liściaste błyskały nagimi gałęziami. Jednak
mech i paprocie pozostały nietknięte. Nigdzie ani śladu śniegu. Żadnych
sztormów, żadnych wiatrów. Czasem słoneczko, czasem lekka mgiełka.
Chodziłam sobie brzegiem w stronę Chałup, wracałam lasem, albo
odwrotnie. I tak było przez cały tydzień. Pustki na plaży nadrabiałam
ożywionym życiem towarzyskim wieczorami na Stolarskiej, bo po sezonie
wszyscy mieli czas i ochotę na rozrywki.
Wróciłam dotleniona, wypoczęta i zrelaksowana i postanowiłam ten sam
numer powtórzyć za rok
W następnym roku Wielkie Morze pokazało jednak swoje ząbki i pazurki.
Wprawdzie Niemiecki Diabeł się nie pojawił, ale zwykły wiatr i spory mróz
dawały się nieźle we znaki.
Trasa spacerów skróciła się nieco, za to znaczenia nabrały równiutko
ułożone wzdłuż leśnej dróżki i przeznaczone do wywozu pnie ściętych
sosen, które służyły za wygodne siedziska z oparciem. Rozsiadałam się na
nich wygodnie, wyciągałam termos z kawą i popijałam ten
cudownie pachnący napój słuchając morza, mew i ogromnych czarnych
wron krążących nad sosnami. Poza tym panowała cudowna cisza i tylko
czasem zaszeleścił zeschły liść, kiedy jakaś nieostrożna mysz „potknęła
się” biegnąc na ploty do sąsiadki.
Kilka lat potem doczekałam się wreszcie prawdziwej zimy, takiej, o
której marzą dzieci, a dorośli śpiewają piosenki i układają wiersze.
Początek pobytu nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Taki sobie lekki
mrozek, niewielki wiatr, trochę mgiełki, trochę słońca. Ale którejś nocy
spadł śnieg, a właściwie zaczął padać śnieg i padał, padał, padał... Wielkie
białe płatki spadały powoli i cierpliwie zasypywały dachy domów, ulice,
łąki, ogródki...
Wnuczki Pani Sz. złapały sanki i udały się na drugi koniec ulicy Stolarskiej,
gdzie jest fajny zjazd na ulicę Łąkową, a ja spakowałam plecaczek i ...
- No chyba po tym śniegu to nie będzie pani chodzić – zaprotestowała
Pani Sz.
- A dlaczego nie?
- Bo zaspy się porobiły, utknie pani po drodze i nawet do plaży nie
dojdzie...
Doszłam, bo jakaś dobra dusza szła przede mną i trochę „przekopała”
drogę. Ale tylko do pierwszego wejścia. Dalej musiałam radzić sobie
sama. Brnąc po kolana w śniegu doszłam do plaży i ...
- Nie, dalej nie idę, nie ma mowy – powiedziałam sama do siebie.
Biały puch leżał na całej ogromnej przestrzeni i nigdzie nie było śladu
żywej istoty. Oblodzone i przybrane śniegiem głowy falochronów
wyglądały jak gromada kumoszek w białych czepkach, które dopiero co
wyszły z kościoła i zatrzymały się na poranne ploteczki. Śnieg przestał
padać, niebo wyostrzyło swój przymglony wcześniej błękit, a potem
chmury wycofały się za kulisy, wypuszczając na scenę słońce. Wszystko
się skrzyło, migotało i świeciło jaskrawym światłem.
Za nic w świecie nie chciałam niszczyć tej niepokalaności. Poszłam lasem i
przy każdym kolejnym wyjściu wyglądałam na plażę wchłaniając w siebie
ten cudowny obraz Zimowego Wielkiego Morza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atena Egipski Expert
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 1521 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biegun Północnowschodni
|
Wysłany: Pią 18:30, 08 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Piękne to morze zimą |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pią 18:36, 08 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Mistrzyni fotografii!!! Tyle powiem!!! O piórze już nie wspominam bo to ogólnie wiadome! |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:44, 08 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
zgadzam się z Darkiem.K w pełni |
|
Powrót do góry |
|
|
uta Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 11 Lut 2006 Posty: 375 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:19, 09 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
ja to juz nie wiem co mozna jeszcze powiedzieć, cudo! kompleksów mozna si nabawic |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 13:35, 11 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za te komplementy i na następny odcinek
zapraszam już w Nowym Roku, po moim powrocie z Teneryfy. Pójdziemy
sobie na spacer nad Małe Morze czyli nad zatokę. Wszystkim miłym
Czytelnikom życzę wspaniałych Świąt i bogatego w podróże i piękne wrażenia
Nowego roku! J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|