|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
:)) Gość
|
Wysłany: Wto 17:47, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
No poczytalibyśmy już dalszą część. Prosimy o cd. |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 12:17, 31 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Miejsce naprzeciw Topoli w pobliżu Trzeciego Wyjścia tak nam się
spodobało, że zajmowałyśmy je przez wiele lat. Nie my jedne. W pobliżu
rokrocznie rozkładała się Śląska Rodzina Wielopokoleniowa. Liczyła tak na
oko ze dwadzieścia parę osób, w tym co najmniej piętnaścioro dzieci. Tam
każdy wiedział, co ma robić. Dziadkowie i Ojcowie wkopywali cztery
ogromne parawany, stawiali zasieki. Babcie i Matki rozkładały koce,
sadzały młodsze latorośle i zabierały się do obierania ogórków, krojenia
pomidorów i obtłukiwania jajek na twardo. Do picia był kompot,
najczęściej rabarbarowy przynoszony w litrowych butelkach po mleku z
plastikowymi zamykaczami wielokrotnego użytku. Do obowiązków Panów
należało pilnowanie dzieci podczas kąpieli oraz gra w piłkę. Panie nie
pływały, czasem tylko, kiedy było bardzo gorąco, wchodziły do morza i
ochlapywały się wodą. Dzieci miały swoje zadania budowlane, do których
chętnie zatrudniały dorosłych. Z tej kooperacji wynikały potem wspaniałe
zamki, krokodyle, wieloryby i inne piaskowe cuda. Znaliśmy się z widzenia
i kłanialiśmy się sobie, czasem też ja i siostra grałyśmy z nimi w piłkę.
Bardzo lubiłam się przyglądać tej śląskiej rodzinie. Podziwiałam ich
„organizację” i nie mogłam się nadziwić, że bez trudu potrafią zapanować
nad taką gromadką dzieci. Nasza mama mówiła czasem, że my dwie
robimy więcej hałasu niż wszystkie śląskie dzieci razem wzięte. Po każdej
takiej uwadze Demon szczekał potakująco, bo on zawsze trzymał stronę
mamy, ale myślę, że mimo wszystko było w tym nieco przesady.
(cdn J@anna ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:42, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
J@anno - z całym szacunkiem dla Twojej Mamy - ja trzymam Twoją stronę
no i czekam na cd. |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 14:41, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Pewnego lipcowego niedzielnego poranka, w trakcie drugiego czy trzeciego
pobytu we Władysławowie niespodziewanie na plaży pojawił nasz tata.
- Mamo! Demon szczeka tak, jakby tata miał wrócić z pracy –
obwieściła głośno moja siostra.
- Co ty mówisz, dziecko, skąd by się wziął tutaj tata – odezwała się
sennym głosem moja mama, ale wszystkie trzy, jak na komendę
podniosłyśmy głowy i zaczęłyśmy się wpatrywać w dość mocno
zaludniona plażę. Po paru deszczowych dniach ostre poranne słońce
wygoniło z domów nawet największych śpiochów. Niewiele mogłyśmy
zobaczyć.
Tymczasem Demon leniwie opuścił materac i ukrył się za parawanem.
- Rzeczywiście, zachowuje się tak, jakby za chwilę miał tu przyjść tata
– pomyślałam.
W naszym domu jakieś pięć minut przed przyjściem ojca z pracy Demon,
który miał zakaz wylegiwania się „na meblach” szczekał ostrzegawczo,
złaził z fotela lub z kanapy i chował się na jednym z krzeseł podsuniętych
pod duży okrągły stół nakryty piękną koronkową serwetą wykonaną na
szydełku przez moją babcię. Mama zaczynała podgrzewać obiad i
nakrywać do stołu. Ojciec jadł obiad w towarzystwie niewidocznego pieska,
po czym przysiadał na parę minut w fotelu i przeglądał gazetę. Wtedy
Demon „wypuszczał” swój puszysty lisi ogon. Kiedy Ojciec tego nie
zauważał lub udawał, że nie zauważa, nasz pekiński piesek rozpoczynał
demonstrację, machał ogonem, wiercił się na krześle, w końcu zaczynał
drapać obicie. Na to już nasz tata musiał zareagować.
- Złaź! I na swoje posłanie! – piesek złaził, udawał się do przedpokoju,
ściągał smycz i przynosił ją ojcu.
- Chciałeś wojny, to ją masz! Teraz chodź ze mną na spacer! – Spacer
z Demonem to była ostatnia rzecz na którą nasz zmęczony tata miał
ochotę. I tak codziennie rozgrywali sobie tę swoją prywatną wojnę.
Gapiłyśmy się przez dłuższą chwilę na plażowy tłumek i w końcu moja
siostra powiedziała
- Eee. Chyba coś mu się przywidziało – Ale w tej właśnie chwili
zobaczyłam starszą córeczkę naszych gospodarzy prowadzącą za rękę
mojego tatę. Miał podwinięte spodnie, przerzuconą przez ramię letnią
marynarkę, a w ręku buty.
Okazało się, że dostał niespodziewaną delegację do Koszalina czy Słupska
i postanowił nas odwiedzić. W sobotę wieczorem wsiadł do pociągu i po
trzech przesiadkach dotarł wczesnym rankiem do Władysławowa. Po czym
pomylił ulicę Stolarską ze Ślusarską, a takiej w mieście nie było. Próbował
więc szukać nas „na nazwisko gospodarzy”, ale dla odmiany takich
nazwisk było sporo i w rezultacie dotarł pod właściwy adres już po naszym
wyjściu. Gospodyni wzięła go początkowo za urzędnika skarbowego, który
przyszedł szukać dzikich wczasowiczów, a kiedy się okazało, że jest
naszym ojcem, prawie rzuciła mu się na szyję, nakarmiła i wyprawiła na
plażę.
Po radosnym powitaniu (nawet Demon parę razy machnął ogonem) tata
postanowił się wykapać. Poszłyśmy z nim, a Demon zajął miejsce na
materacu. Kiedy wróciliśmy, ojciec rzucił w kierunku psa tradycyjne „złaź”
i pies zlazł, a za chwilę zaczął wyciągać z kieszeni parawanu smycz. Ale
tym razem się przeliczył, bo w obronie ojca stanęła mama.
- Dosyć tego dobrego, pieseczku, spacer będzie w drodze powrotnej i
zapamiętaj sobie, że nikt cię nie będzie nosił na rękach! – Myliła się. W
drodze powrotnej Demon stanął na dwóch łapach właśnie przed ojcem i
zmusił go do wzięcia na ręce.
W domu już czekał na nas obiad z przystawkami w postaci wędzonego
węgorza i łososia, a wieczorem wieloosobowy komitet pożegnalny
odprowadzał ojca na stację. Wracał obładowany rybami i szarlotką, którą
gospodyni specjalnie dla niego upiekła. I to wszystko dlatego, że nie był
urzędnikiem skarbowym!!!
(cdn J@anna) |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:07, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ale z tego Demona to była mądralka
Ślicznie opowiedziałaś o kanapowo-spacerowym rytuale |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 12:56, 07 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Na początku lat siedemdziesiątych nasza plaża przeżywała ekspansję
tranzystorów. Wprawdzie już wcześniej pojawiali się wczasowicze
spacerujący brzegiem z grającym radyjkiem pod pachą, ale wywoływali
oni tylko pełne politowania spojrzenia tej „lepszej” reszty, która chciała
słuchać szumu fal i krzyków mew. Sytuacja radykalnie się zmieniła, kiedy
Jedynka wystartowała z „Latem z radiem”. Wtedy w każdym grajdole
plażowy czas między dziewiątą a dwunastą odmierzany był skocznym
rytmem polki „Dziadek”, a kiedy Irena Kwiatkowska zaczynała czytać
kolejny odcinek „Ani z Zielonego Wzgórza” na plaży milkły dzieci i mewy,
przestawał wiać wiatr, nawet morze szumiało ciszej, jak podczas śpiewu
Orfeusza w mitycznej Grecji. Po dwunastej wszystko wracało do normy.
My również miałyśmy radyjko. W ogóle obrosłyśmy już w takie piórka jak
gumowy materac, z którego można było robić fotel, matę z gąbki i
pompowaną poduszeczkę wniesioną „w posagu” przez ciocię. Teraz idąc na
plażę z ręcznikiem i książką, zastanawiam się, jak nam się to wszystko
chciało nosić i skąd miałyśmy tyle sił!
cdn J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:36, 07 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
ja do ręcznika i książki dorzucam jeszcze jakiś krem z filtrem
i to jest max |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Śro 4:58, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
A ja noszę wszystko jak jakiś wielbłąd |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 18:00, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
„Jak co roku w Chałupach, gdy zaczyna się upał
słychać wielki szum
Można spotkać golasa jak na plaży w Mombasa
golców cały tłum
Znów się będą rozbierać Miss-Natura wybierać,
przez wieś przeszedł dreszcz
W krzakach siedzą tekstylni gryzą palce bezsilni,
zaklinają deszcz...” – śpiewał w latach osiemdziesiątych Zbigniew
Wodecki. Rzeczywiście plaża naturystów przeżyła w tym czasie
największy rozkwit i....upadek. chociaż tak naprawdę istniała już na
początku lat siedemdziesiątych. Golasy, jak ich najczęściej nazywano
upodobali sobie jedno z pół namiotowych w pobliżu wsi Chałupy i w
sąsiedztwie harcerzy. Golasy i harcerze żyli sobie w zgodzie, jak na
dobrych sąsiadów przystało. Do czasu. Ale po kolei. Corocznym
zwyczajem naturystów były wybory miss Natura, na które zapraszani byli
również harcerze. Gdzieś tak, w połowie lat osiemdziesiątych w „Głosie
Wybrzeża” na pierwszej stronie ukazało się zdjęcie miss Natura i
wręczającego jej bukiet kwiatów dwunastoletniego na oko harcerzyka.
Oboje w strojach organizacyjnych tzn. ona w wianku na głowie, on w
mundurku. Pech chciał, że zdjęcie wpadło w ręce matki młodocianego
druha, która oburzona oskarżyła Komendę Chorągwi w Gdańsku
(organizatora obozu) o deprawację młodzieży i zagroziła sądem. Obóz
zakończono wcześniej, a naturystom zakazano zbliżać się do harcerskiej
braci. Sprawa może by i przyschła, gdyby nie dwóch pijaczków, którzy
założyli się, że przejdą nago przez wieś i zrobią zakupy w sklepie.
Tego już było za wiele mieszkańcom, a właściwie mieszkankom, które i
tak miały zbyt dużo roboty, by jeszcze pilnować swoich chłopów, żeby ci
nie podglądali naturystek. Jednym słowem Chałupy postawiły się i
zagroziły, że nie pójdą jesienią na wybory do rad narodowych. To z kolei
było nie do pomyślenia dla władz, które nie miały pojęcia jak z 0%
elektoratu zrobią 99,7%. Tak czy inaczej nagości powiedziano stanowcze
NIE!, golasy wyniosły się do Rowów, elektorat do wyborów poszedł i
dopiero poniewczasie zaczął żałować, że pozbył się całkiem niezłego
zysku, bo naturysta, choć goły, jednak jedzenie kupuje i za nocleg też
płaci. Na szczęście już wkrótce wynaleziono windsurfing i teraz mieszkańcy
Chałup ciągną zyski dla odmiany z bardzo szczelnie ukrytych w
piankowych kombinezonach miłośników desek z żagielkiem. Podglądacze
zniknęli, bo w takim kombinezonie, to nawet płeć trudno odróżnić.
Likwidacja plaży nudystów odbyła się nie tylko na papierze. Przez kilka
kolejnych sezonów plażę od wsi Chałupy aż do rogatek Władysławowa
przemierzały tzw. grupy anty-nudystyczne złożone z dwóch dorosłych
strażników przyrody i dwóch nieletnich harcerzy (harcerze są dobrzy na
wszystko!). Najpierw szli nieletni, zaglądali za każdy parawan i lojalnie
uprzedzali:
- Pani zapnie stanik, bo zaraz przyjdzie komisja i wlepi mandat.
- Ale ja leżę na brzuchu i niczego nie pokazuję...
- Ale ma pani stanik rozpięty...
- Bo chcę sobie plecy równo opalić...
- Ale to jest topless i jest karany!
- Ale opalam się za parawanem!
- Nie szkodzi za parawan też można zajrzeć!
Wobec braku argumentów panie zapinały staniki i przeczekiwały przejście
strażników przyrody (takie funkcje mieli wypisane na plakietkach). Na
moje pytanie jaki związek ma zapięty stanik z ochroną przyrody
odpowiedzieli, że właściwie to oni pilnują, żeby ludzie po wydmach nie
chodzili, a te staniki to im Rada Narodowa narzuciła i tak „przy okazji”.
Zapytałam jeszcze czy dużo mandatów zebrali, powiedzieli, że właściwie to
tylko od Niemców, ale za to codziennie, bo oni w ogóle nie rozumieją o
co chodzi i od razu dają pieniądze. Znałam tych Niemców, bo przyjeżdżali
co roku i leżeli niedaleko od nas. Otaczali się wysokimi parawanami, a
przed wejściem do morza zawsze wkładali kąpielówki. Nikomu nie wadzili i
nikt się nie gorszył.
- No i co? Jak zapłacą mandat, to się ubierają?
- No, nie, skoro już zapłacili...
I taka to była Ochrona Przyrody nad Wielkim Morzem
cdn. J@anna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosieq Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 2370 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: CK
|
Wysłany: Śro 18:08, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
J@aś, rewelka!! |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 18:20, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Dzięki!!! J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Śro 18:23, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:22, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
a niektórzy się dziwią - jak można ciągle w to samo miejsce jeździć
a tu proszę nie tylko można jeździć ale jescze za każdym razem tyle ciekawych obserwacji dokonać i jeszce tak pięknie to opisać
J@anno - dziękujemy i czekamy na cd |
|
Powrót do góry |
|
|
Gosieq Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 2370 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: CK
|
Wysłany: Śro 20:58, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Nuseczko, ja podobnie, jak J@anna lubię wiele razy w to samo miejsce jeździć - 7 razy Augustów, 6 razy Szczawnik, 8 razy Ostrowo kole J. Góry |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 13:29, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ja tę zasadę, żeby nie jeździć w to samo miejsce dwa razy, bo życia szkoda stosuje w odniesieniu do obcych krajów. Ale Władysławowo, to zupełnie insza inszość. Czasami tak sobie myślę: takie to nasze morze piękne, tyle fajnych miejsc...A potem przychodzi SMS: "CZEKAMY" i ląduje we Władku! Wiem, że jestem uzależniona, ale wcale nie chcę leczyć się z nałogu. Gosieq, to na co Ty czekasz. Bierz się za Augustów, Szczawnik, a najlepiej za Ostrowo, to zrobimy sobie spotkanie literackie w Jastrzębiej Górze Buziale dla wszystkich Czytelników! J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 13:33, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Sorki, znowu zapomniałam ograniczyć tekst. Darku K. Czy to "edytuj" to można
włączyć tak bardziej na stałe? Przysięgam, że nic nie wytnę. Plissssssss J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
Gosieq Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 2370 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: CK
|
Wysłany: Czw 14:10, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
J@aś, ja juz tęsknię za Ostrowem, a 2 lata tam nie byłam |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 14:24, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
No to pozostaje Ci tylko pisać, bo do lata jeszcze daleko! J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
Atena Egipski Expert
Dołączył: 13 Lut 2006 Posty: 1521 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biegun Północnowschodni
|
Wysłany: Czw 21:04, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Piękne! I oby Ci sie nie chciało dłuuuuuuuugo kończyć tych opowieści |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:09, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
J@anno - ja /my też nie chcemy żebyś się ze swojego nałogu władysławowskiego leczyła |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|