|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 11:30, 17 Sie 2006 Temat postu: Władysławowo, moja miłość... |
|
|
Z moimi wyjazdami do Władysławowa sprawa wygląda trochę dziwacznie,
bo z jednej strony nie traktuje ich turystycznie, nie towarzyszy mi
ciekawość jak tam jest, bo wiem jak tam jest: z drugiej jednak zupełnie
nie wyobrażam sobie sytuacji, że mogłabym tam nie pojechać.
Właściwie ja do Władysławowa nie wyjeżdżam, ja tam wracam. Latem,
zimą, wiosną, na miesiąc, tydzień, 3 dni, różnie. Wracam odkąd przed laty
jako mała dziewczynka pojechałam tam po raz pierwszy. Z mamą, siostrą,
ciocią i psem "marki" pekińczyk o imieniu Demon. Poźnym wieczorem
(kursowała wówczas lux torpeda zwana blękitną strzałą, ktróra w niecałe 4
godziny pokonywała trasę Warszawa - Hel) wysiadłyśmy na małej stacyjce.
Na peronie mieli czekać gospodarze z tabliczkami "wolne pokoje" (tak nam
mówiono) , ale nikt nie czekał . Poczekalnia była pusta, a okienko kasowe
zamknięte. Moja przedsiębiorcza mama "wykopała" gdzieś spod ziemi
taksówkę i zaczęło się szukanie pokoju. Wtedy oczywiście nie miałam
pojęcia, że zaczęła się także wielka przygoda mojego życia, która trwa
nadal...
(Jeśli macie ochotę to czytać - będzie ciąg dalszy J@anna)
Ostatnio zmieniony przez J@anna dnia Czw 13:07, 26 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Czw 15:48, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ja BARDZO CHĘTNIE BĘDĘ CZYTAŁ.
We Władysławowie byłem kilka razy i uważam że jest super. Niestety zniechęciły mnie ostatnio do Władysławowa korki na trasie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:03, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ja też się zapisuję na czytanie i to z wielką radosćią
Wstyd się przyznać ale we Władku jeszcze nie byłam więc dla mnie będzie to nie tylko przyjemna ale i pouczająca lektura
Poznam Władysławowo widziane oczkami małej J@asi i troszkę starszej J@anny. Już się nie mogę doczekać dlaszego ciągu. |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 10:51, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Mówicie i macie!!!
ULICA STOLARSKA
Wsiadajac do taksówki, zobaczyłam naprzeciw dworca okazały budynek z
wysoką wieżą. Kościół - pomyślałam, ale jakiś dziwny...
- To nie jest kościół - odpowiedział kierowca na moje myśli (czyżby był
czarodziejem?) - A właściwie to kościół, ale stalinowski. Prawdziwy jest w
Cetniewie.
- Jak to stalinowski? - spytala ciocia
- No, Dom Rybaka, nawet antenę ma w kształcie krzyża.
Ruszyliśmy. Było ciemno, więc niewiele po drodze dało się zauważyć.
Jechaliśmy większą ulicą, potem mniejszą i wreszcie skręciliśmy w jakąś
zupełnie małą. Po jednej jej stronie domki, po drugiej ciemność. jeszcze
jeden zakręt i stop. Kierowca poszedł budzić gospodarzy, a ja rozglądałam
się ciekawie. Po obu stronach domki - klocki otoczone ogródkami.
Kierowca wrócił z kwaśną mina.
- Tu już wszystko wynajęte, spróbujemy u sąsiadów. Podjechaliśmy
kawałek dalej i taksówkarz znowu poszedł pytac. Tym razem wyszła do
nas czarnowłosa ładna kobieta. Moja mama spytała z nadzieją w głosie
- Czy ma pani cztery wolne miejsca?
- Coś się znajdzie...
- Mamo! A Demon?
- Aha! Mamy jeszcze ze soba psa, małego...
- Zapraszam, piesek też się zmieści!
I w tym momencie pokochałam ją bezgraniczną wdzięczną miłością do
grobowej deski.
Ostatnio zmieniony przez J@anna dnia Czw 13:10, 26 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 12:46, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
To budynek dworca. Niewiele się zmienił, pomalowali go tylko na modny kolor, a przedtem był taki żółtawy. Wewnątrz był bufet, w którym absolutnym hitem były smażone śledzie w occie. Objadałyśmy się nimi przy każdej okazji. Wokół dworca, tam gdzie dzisiaj są pawilony rosły drzewa, a obecny bazarek zwany Manhattanem porasały kartofle, albo żyto, różnie.
Nie było również żadnych kiosków ani straganów przy peronach., a jedynym przybytkiem była wolnostojąca, kucana toaleta kolejowa, do której mojej siostrze wpadła kiedyś legitymacja szkolna wraz z biletami do kina. Bo kiedyś we Władysławowie było kino, ale o tym innym razem.
Aha, toaleta stoi tam, gdzie stała, tylko nie jest już kucana.
PS. Dziękuje autorowi tego zdjęcia i wszystkich następnych, które mam zamiar umieścić. |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 13:01, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Dom Rybaka jest tak charakterystyczny dla Władysławowa,
jak Pałac Kultury dla Warszawy. Oba "zabytki" pochodzą
z tej samej epoki. i oba mają jedna zaletę: można z nich
oglądać okolicę. Jako nastolatka i później chodziłam do Domu
Rybaka do biblioteki (pożyczało się tam książki za kaucją, a potem
już po znajomości) i czasem do restauracji, gdzie miałam swój
ulubiony stolik we wnęce przy oknie z"z widokiem na ...Gubałówkę"
Dlaczego na Gubałówkę? też kiedyś opowiem...
Ostatnio zmieniony przez J@anna dnia Czw 13:11, 26 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pią 16:50, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No to ja czękam na część dalszą. No i zdjęcia. |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pią 18:40, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Darek K. napisał: | No to ja czekam na część dalszą. No i zdjęcia. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pią 18:42, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Chciałem poprawić literówkę a dodałem odpowiedź. Ale ja jestem anty-komputerowy. |
|
Powrót do góry |
|
|
delicja Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1237 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:32, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Joasiu czytamy!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 14:09, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Zamieszkałyśmy na ul. Stolarskiej i przeszło nam to w nałóg. W ciągu tych
z górą 30 lat tylko dwa razy nie mieszkałam na Stolarskiej. Raz z
powodu wiosennej burzy, drugi z powodu zmiany epoki, ale po kolei.
Ulica Stolarska leży w tej skromniejszej, biedniejszej i bardziej
zakompleksionej części Władysławowa zwanej pogardliwie przez mieszkańców innych dzielnic
Szotllandem, choć tak naprawdę Szotland to
tylko jedna ulica. Najstarsza, położona najbliżej zatoki i nosząca nazwę Bohaterów Kaszubskich.
Stolarska leży pomiędzy Boh. Kaszubskich, a dawną Pucką czyli obecną
Gdańską prawie pośrodku, z jednej strony ograniczona Średnią, z drugiej
dwupoziomową Łąkową. Domki - klocki zaczęto budować od Średniej i
tego pierwszego roku było ich po 7 z każdej strony, a dalej rosło zboże, a
potem zaczynały się pastwiska. O ile Średnia była już prawdziwą ulicą,
wprawdzie bitą, ale jednak ulicą (nawet latarnia była na rogu!), to Łąkowa
istniała tylko jako zwykła polna droga, którą chodziły krowy i owce, a
czasem przejechała jakaś furmanka. Na Stolarsiej, tak jak i na
pozostałych uliczkach domki budowane były według jednego projektu.
Szare, klockowe, bez balkonów i strychów,(bo na takie luksusy nie dawali
pozwolenia), z niewielkim ogródkiem od frontu i większym od tyłu.
Nie było wodociągów ani kanalizacji, co stanowiło nie lada problem
zwłaszcza w epoce górników i epoce kolonii. Bo Stolarska miała kilka
epok. Ta pierwsza - to epoka letników. Należałyśmy do pierwszego
pokolenia, bo nasi gospodarze wprowadzili sie do swojego domku tuż
przed nami i wszystko miało jeszcze bardzo prowizoryczny charakter. Np
łazienka, która tego pierwszego roku była tylko pomieszczeniem z
dwiema miskami, dzbankiem, wiadrem i taboretem. Letników nie było
wielu, ot tak 2 - 3 rodziny w każdym domu i mogli robić wszystko.
Gotować sobie obiady w kuchni, robić pranie na podwórku, wysiadywać z
gospodarzami na ławce przed domem i grać w piłkę albo w kometkę na
ulicy po której czasem przejechał jakiś rower.
Stopniowo gospodarze "obrastali" w piórka" i co roku coś przybywało, a
to wyposażenie łazienki, a to centralne ogrzewanie. Nadal oczywiscie
można było robić wszystko. Przeniesiono nas tylko z dołu na pierwsze
piętro, bo wykończono tam 4 pokoje, ale tam bylo jeszcze fajniej, no i
widok z okna był cudowny... (cdn) J@anna |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pon 15:52, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No to czekam na cd.!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
delicja Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1237 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:35, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Tak tak , czekamy................. |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:53, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
czytamy i czekamy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mela Karawanowy Aniołek :)
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3576 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 7:47, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Czytamy i czekamy, czekamy i czytamy |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 9:57, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Epoka Górników zaczęła się mniej więcej w połowie lat siedemdziesiątych.
Wtedy większość domków na Stolarskiej była już wykończona i urządzona,
działała też sieć wodociągów. To akurat nie było może takim wielkim szczęściem,
bo nadal nie było kanalizacji, a w sezonie można było wywozić szambo tylko co 2 tygodnie.
Niewielkie, przeznaczone dla jednej rodziny szamba nie wytrzymywały tego obciążenia
i działy się wtedy dantejskie sceny.
- Oszczędzajcie wodę - błagali gospodarze, bo zapłacimy karę i zakażą nam wynajmować pokoje.
W ramach tej oszczędności u nas pranie odbywało się zawsze na podwórku.
Potem na podwórku zaczął też działać prysznic. To było wyjście z sytuacji.
Wracając do epoki Górników, to zaczęła się ona wtedy, gdy biura wczasowe
różne "Gromady" i in. podpisały umowy z większością mieszkańców na wynajem pokoi.
Podpisywano hurtem, na całość. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności na
Stolarskiej kwaterowali zawsze górnicy. Pierwszy rok z górnikami spędziłyśmy
w tym samym pokoju na dole, w którym mieszkałyśmy pierwszego lata,
ale za rok coś się pokomplikowało, zjechali jacyś krewni, którym nie
można było odmówić i nasi gospodarze wynajęli nam pokój u sąsiadki w
domu, kóry dopiero co się wybudował na końcu ulicy. Sąsiadka, zwana
przez wszystkich Adaską zagadywała nas przy każdej okazji i wyjście na
plażę trwało zwykle pół godziny. Potem wysyłałyśmy na zwiady moją
siostrę i jeśli tylko droga była wolna biegiem opuszczałyśmy pokój.
Wieczorami Adaska przychodziła do nas i grałyśmy w karty albo słuchałyśmy jej opowieści.
Po dwóch latach nasi pierwsi gospodarze postawili w ogródku drewniany
domek w kształcie pieciokąta i wróciłyśmy na stare śmieci. Na pierwszym
piętrze górnicy, na parterze gospodarze, w ogródku my. Górnicy nie byli
zbyt uciążliwymi gośćmi. Cały dzień spali, całą noc pili, ale też tak jakoś po cichu,
nie wadząc nikomu, rano wystawiali do przedpokoju puste butelki, które
pakowano do worków, i potem, kiedy na Stolarskiej rozlegało się:
"szmaty, gałgany, butelki, sagany kupujęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę" wynoszono je przed dom.
Dla potrzeb Górników w sąsiednim domu powstała tzw "meta", która potem
dzielnie służyła społeczeństwu przez cały kryzys i zakończyła żywot wraz z
nastaniem sklepów całodobowych. Ostatniego dnia turnusu odbywał się na
ogół jedyny w ciągu całego pobytu spacer Górników nad morze, które
przecież trzeba było zobaczyć. Potem pożegnanie z gospodarzami i już
turnus rozpoczynali następni. Wśród Górników były też rodziny, które
chodziły jednak na plażę, tyle, że nie mieszkali oni na Stolarskiej. Obok
nas na piasku (przez wiele lat w tym samym miejscu) rozbijała trzy
parawany liczna i wielopokoleniowa rodzina ze Śląska. Kobiety przez cały
właściwie czas obierały ogórki, kroiły pomidory i jabłka, robiły kanapki i
karmiły swoich mężczyzn i dzieci. Panowie grali z dzieciakami w piłkę.
Potem następowała zbiorowa kąpiel. Byli bardzo weseli i sympatyczni.
Kłanialiśmy się sobie jak starzy znajomi. Mieszkali też ciągle w tym samym
domu na Jakuba Myślisza, bo często widywałam ich siedzących na balkonie i pijących kawę.
(cdn J@anna) |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:52, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
jeszcze jeszcze .... czekam na jeszcze |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Wto 15:46, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ja także |
|
Powrót do góry |
|
|
J@anna Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 1017 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:49, 23 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Epoka Górników skończyła się na początku lat 80-tych. W r.80-tym jeszcze
byli, w 81-ym także, ale 82-tym na Stolarskiej i sąsiednich uliczkach
zrobiło sie dziwnie pusto. Szeptane wieści głosiły, że to za sprawą
pewnego Generała w ciemnych okularach. Podobno uznał, że za dużo pili
przed godz. 13- tą i im wczasy we Władysławowie skasował. Tak czy
inaczej Górnicy ze Stolarskiej zniknęli. Jednak nim Generał skasował
wczasy Górnikom, pewna ostra wiosenna burza 1980 r. skasowała nam
dach nad głową. Wichura rozwaliła prowizoryczny (a mówią, że prowizorki
są najtrwalsze) domek w ogródku i nasz gospodarz "odstapił" nas swojej
siostrze na samym dole ulicy Średniej, tuż przy Szotlandzie, która to
siostra, nie ulica miała liczną rodzinę i z trudem wygospodarowała
niewielki pokój. O tych wakacjach napiszę przy innej okazji. Po roku
"wygnania" wróciłam na Stolarską i przez parę lat kolejnych lat
przemieszkiwałam to u jednych, to u innych, nie tracąc bynajmniej
kontaktów z moimi pierwszymi gospodarzami, do których codziennie albo
przychodziłam, albo rozmawiałam przez płot w drodze na plażę czy do
sklepu. Kiedy zniknęli Górnicy, mieszkańcy Stolarskiej nawet się ucieszyli.
- Już nadążyć nie można było z wynoszeniem tych butelek - żaliła się
sąsiadka - sąsiadce. Nie przeczuwali, że to co miało nastąpić - to dopiero
był prawdziwy kataklizm, bo Górnicy rzadko się pokazywali, pili po cichu,
wody nie nadużywali, gdyż nie chodząc na plażę specjalnie się nie brudzili,
a na butelkach też mozna bylo zarobić. Patrząc z perspektywy - epoka
Górników była z całą pewnością najspokojniejsza.
Epoka Kolonii zaczęła się w 1983 r. I to od razu we wszystkich domach,
które dysponowały całym piętrem, albo przynajmniej garażem, w którym
urządzano świetlicę czy stołówkę. Jeden dom - to jedna grupa. 15 - 20
osób + wychowawca (czyni). Dziewczynki, chłopcy, strasi, średni, młodsi
jak leci. Po 6, 7, 8 łóżek w pokojach dotychczas 2-3 osobowych i jedna
łazienka (z jedną umywalką, jedną toaletą, jednym prysznicem). Aha i
jeszcze to szambo na każdym podwórku, bo obiecywana co rok
kanalizacja odpływała w siną dal.
- "jesteśmy jagódki, czarne jagódki, mieszkamy w lesie
zieloooooooooooooooooooonym" - śpiewały dziewczynki przechodząc co
rano pod naszym oknem.
- "Gdzie strumyk płynie z wolna, rozsiewa zioła maj..." - wtórowali chłopcy.
- O Jezu, sąsiadko kochana, żeby w przyszłym roku chłopców dali, bo mi
w tym miesiącu 3 razy szambo wywaliło, te dziewczyny tylko sie myją i
myją, piorą i piorą i za nic nie mogą zrozumieć, że krany trzeba zakręcać..
- Co pani, dziewczynki lepsze. U mnie chłopaki wszystkie klamki
pourywali i dwie szyby zbili. Stary musiał drzwi do szklarza wozić.
- A pościeli to już zupełnie doprać nie można. Jak te Neptunalia urządzają
i się sadzą i farbami wysmarują, to żaden proszek nie daje rady. Moczyć
trzeba, a kiedy tu moczyć, jak musowo szybko pościel zmieniać bo zanim
zabiorą dzieciaki, to już następne czekają.
To były najczęstsze tematy rozmów przy popołudniowej kawie i
zamkniętych drzwiach, żeby się koloniści nie obrazili i nie zrezygnowali. Z
czegoś przecież treba było żyć! Kolonie nie przeszkadzały jednak ani
nielicznym letnikom, nawet tym starszym, ani dzieciom. Bylo gwarno,
wieczorem z każdego garażu tzn. świetlicy dolatywała inna melodia, bo
różne grupy wiekowe miały swoje dyskoteki, a parada panien i panów
młodych po kolonijnych ślubach wyciągała za ulicę wszystkich
mieszkańców Stolarskiej. Tylko na plaży omijaliśmy ich szerokim łukiem,
bo strasznie wrzeszczeli i sypali pieskiem, ale to już zupełnie inna
opowieść... (cdn. J@anna) |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Śro 17:11, 23 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Zaczynam widzieć Władysławowo z innego punktu!!!??!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|