|
Forum Karawany Forum turystyczne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mona68 Gość
|
Wysłany: Śro 20:15, 22 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Przeczytam...przeczytam |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:01, 23 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
aż się bałam tu dziś zajrzeć ale widzę że niepotrzebnie bo jeszcze nikt z kijkiem na mnie nie czeka .... ufff....
Monka - dzięki
pewnie wam trudno w to uweirzyć ale ja cały czas piszę i piszę i piszę .... really |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Czw 17:11, 23 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Jak nie czeka?!? Czekam z z bejsbolem ale nie mam odwagi
A na poważnie to trochę czasu minęło i następna część jest MOCNO OCZEKIWANA!!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
vanProt
Dołączył: 05 Lip 2007 Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:56, 23 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Hmm....
zatkało mnie, ta TWOJA relacja z wyjazdu,
ja tak fajnie chyba nie umiem relacjonować wyjazdów
SUPER
Mat1 gdzie są wspomnienia Zmijiki? bo nie mogę znaleść |
|
Powrót do góry |
|
|
Mat1 Gość
|
Wysłany: Czw 22:03, 23 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
cuba.bloog.pl/?ticaid=5455e
proszę tu są powyżej..i też fajowe.!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Mat1 Gość
|
Wysłany: Czw 22:05, 23 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
vanProt....tylko dodaj 3 X w......bo nie mogłem zamieścić tu...podobno łamałem regulamin....hehehehe |
|
Powrót do góry |
|
|
Katka Gość
|
Wysłany: Pią 8:42, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
bez kija...ale czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:34, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
uuuuu.... trochę się przestraszyłam tego bejsbola
wiec spieszę z dopisaniem tego i owego
vanProt - witaj na Kubie |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:08, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
c.d.
Spacerkiem opuszczamy Plaza Mayor.
Spacerkiem, bo po pierwsze słońce jest już zdecydowanie wyżej, co daje nam się szybko odczuć , a po drugie przemierzając w takim tempie uliczki ma się czas żeby zajrzeć w tą czy inną dziurkę . A tym razem podglądamy casas particulares, czyli pokoje do wynajęcia.
Łał To musi być coś niesamowitego tak sobie pomieszkać „po kubańsku” i to w samym Trynidadzie.
Za kilka dni poznamy takich szczęśliwców z Polski.
No ale na razie jesteśmy jeszcze w cudownym Trinidadzie i śmiało, choć podwórko wcale do tego nie zachęca, za Lupą wchodzimy do jednego z domów. A nie jest to taki zwyczajny dom, bo to Dom Santerii.
Santeria czyli „Droga Świętych” to główna religia na Kubie (choć oficjalne jest nią katolicyzm). Łączy w sobie elementy wiary katolickiej z tradycyjnymi wierzeniami afrykańskimi, które na Kubę trafiły wraz z niewolnikami.
Lupa długo opowiada o każdym elemencie znajdującego się tu ołtarza z Czarną Madonną. Długo, bo tu wszystko ma znaczenie. I te muszle i te korale i ta grzechotka. To za ich pomocą kapłani wróżą, składają ofiary i odprawiają wszystkie rytuały.
Nasza Lupa jak się zaraz okaże też się na tym zna.
Zanim opuścimy Dom Santerii (a robimy to jako ostatni) widzimy jak Lupa nisko się skłania przed Madonną, wrzuca do miseczki jakiś datek, a potem ……… szepcząc coś pod nosem, rytmicznie potrząsa grzechotką dookoła miseczki. Gdy się prostuje i widzi, że się przyglądamy z uspakajającym uśmiechem na twarzy zdradza nam, że TO za całą naszą grupę było, więc teraz jesteśmy bezpieczni. Uffff…
Obok ołtarza z Czarną Madonną stał także stół ze szklanymi naczyniami napełnionymi wodą. Zwykle tych naczyń jest 7, ale nie zawsze. Zawsze natomiast są one wotami dziękczynnymi dla bóstw opiekujących się domem i jego mieszkańcami.
A czy ta tajemnicza lalka, którą tutejszy kapłan Izrael ustawił przy wyjściu dopiero jak wychodziliśmy ma jakieś religijne znaczenie tego niestety nie wiem. Ale uwiecznić ją musiałam
Nie idziemy daleko, bo już po chwili zatrzymujemy się na niewielkim Plazuela Real del Jigüge. To tutaj w XVI wieku w obecności Diego Velázqueza odprawiono pierwszą w mieście mszę świętą.
Pamiętacie pod jakim drzewem odprawiono pierwsza mszę świętą w Havanie Oj widzę, że potrzebna pomoc – pod drzewem puchowca. A w Trynidadzie było to drzewo jigüe.
Nie mam zielonego pojęcia czy rosnące tu teraz drzewo to też jigüe, ale załóżmy, że tak, co
A ten dom z ładną ceramiczną dekoracją na zewnątrz to podobno jedna z najlepszych w mieście restauracji. Piszę podobno, bo nam nie dane było tego sprawdzić .
Klatki z ptaszkami na zewnątrz domów to typowy dla Trinidadu obrazek.
Stojąc na tym niewielkim placyku rozglądamy się w prawo
i w lewo
i decydujemy, że idziemy w lewo.
No i dobrze robimy, bo już po kilku krokach spotykamy takich oto jeźdźców . My zatrzymujemy się na ich widok a oni na nasz, po chwili jednak oni ruszają w swoją stronę a my w swoją.
Ta ślicznie odnowiona dzwonnica z kopułą na szczycie to część VIII-wiecznego zespołu klasztornego – Iglesia de San Francisco de Asis. Początkowo budynki użytkowali franciszkanie, potem był tu hiszpański garnizon, jeszcze później szkoła a obecnie Museo de la Lucha Contra Bandidos, czyli Muzeum Walki z Kontrrewolucjonistami. Nie wchodzimy do środka, bo ...... szkoda nam czasu wolimy pospacerować po uroczych zakątkach miasta.
Nam nawet upał nie straszny, choć inni wyraźnie już mają ciepełka dosyć Dacie wiarę, że to stworzenie nawet jednym okiem nie mrugnęło, że o zmianie pozycji czy schowaniu języka nie wspomnę, jak mu po kolei 15 osób z odległości 20 centymetrów robiło zdjęcia
Gadziny oczywiście były pierwsze
Przechodzimy jeszcze parę metrów i ........ niespodzianka ..... znowu jesteśmy na Plaza Mayor tylko tym razem plac podziwiamy „z góry na dół”.
Teraz kiedy niedzielna msza dobiegła już końca a mieszkańcy w większości już się rozeszli, będziemy mogli wejść do środka największego w mieście i na całej Kubie kościoła Iglesia de la Santísima Trinidad.
Ale zanim wejdziemy do środka pobiegnę jeszcze w dół placu i pstryknę fotkę, żeby przypomnieć wam jak kościół wygląda z zewnątrz.
Ja to się dla was poświęcam
Wchodzimy do środka XIX-wiecznej katedry. Jedynej, która na Kubie poszczycić się może pięcioma nawami. Kościół słynie ze znakomitej akustyki, o czym sami mogliśmy przekonać się rano (pamiętacie ).
Najciekawsze i najpiękniejsze są tu rzeźbione ołtarze wykonane z różnych gatunków cennego drewna. A jest ich aż 11.
W jednym z nich figurka Madonny stoi na tle narodowej flagi. Czyżby to taki dowód na oficjalny rozdział kościoła od państwa : ?:
W innym – tym z Najświętszym Sakramentem – umieszczono figurkę Senor de la Vera Cruz.
Figurkę siedzącego Chrystusa wykonano w Hiszpanii i wieziono do Meksyku. Jednak aż 3 razy silne sztormy przerywały jej podróż, co uznano za znak niebios i Chrystus pozostał w Trinidadzie jako patron miasta.
Lupa opowiadając nam tę historię cały czas podkreślała niespotykaną, bo siedzącą pozę Chrystusa (na Kubie są tylko dwie takie rzeźby). Od razu widać, że Lupa nigdy w Polsce nie była i nie widziała tysięcy figurek Frasobliwego Chrystusa, wykonanych przez ludowych (i nie tylko) rzeźbiarzy.
No ale dość wymądrzania się – czas na oglądanie
Wzdłuż bocznej ściany katedry wznoszą się zabytkowe schody. Na ich szczycie stoi Casa de la Música, która szczyci się wystawą starych instrumentów.
U podnóża zaś schodów stoi wzniesiony w 1732 roku dom głównego inkwizytora Trinidadu Fernandeza de Lary. W pobliżu ukrzyżowano kilka osób oskarżonych o czary.
Ufff..... jak to dobrze że wtedy jeszcze nikt nic nie wiedział o wrześniowym sabacie
I znowu krótki spacerek i odkrywamy kolejny uroczy plac Trinidadu – Plazuela de Segarta. To przy tym niewielkim, trójkątnym placyku stoi kilka najstarszych w mieście domów. Jednym z nich jest Casa de la Trova z 1717 roku.
Gitara nad drzwiami Casa de la Trova nie wisi bez przyczyny. Nawet teraz w samo południe upalnego dnia dobiega ze środka głośna muzyka i odgłosy dobrej zabawy. Chyba nie muszę pisać co robimy Oczywiście – zaglądamy tam No tak, wszystko jasne. To nasi znajomi z hotelu Wenezuelczycy „odpoczywają” po trudach zwiedzania
My tam nie tracimy czasu ani na bierny ani na czynny odpoczynek, tylko ruszamy na miejscowy bazarek. To nic, że nastawiony jest on tylko na turystów. Przecież turyści to właśnie my
Żmijka zaskakuje nas tu swoją znajomością hiszpańskiego, która w połączeniu z naszymi umiejętnościami targowania się daje całkiem dobrą mieszankę. Bardzo szybko więc nasze plecaki wypychają się do granic możliwości, a w rękach lądują kolejne reklamówki
Zakupy są na tyle udane, że wszystko co kupiłam postanawiam zostawić sobie na pamiątkę, a co
Po zakupach opuszczamy zadbane okolice kolonialnego centrum i zapuszczamy się w głąb miasta. Oczywiście aparaty nawet na chwilkę nie lądują w plecakach i to wcale nie dlatego, że tam dla nich nie ma już miejsca (choć to też prawda ).
Chyba już się domyślam dokąd teraz zmierzamy
Dobrze mi się wydawała, że zmierzamy do tej rysującej się na tle nieba wieży.
Sam Plaza Santa Anna nie wyróżnia się niczym szczególnym. Żeby nie dodające mu uroku zapuszczone ruiny Iglesia Santa Anna pewnie nie zwróciłabym na niego w ogóle uwagi.
Choć pewnie i tak byśmy tu przyszli, bo tuż obok, w dawnych budynkach Cárcer Real (więzienia królewskiego) działa restauracja, w której na dziś zamówiony mamy lunch.
Hmmm…… w takim więzieniu to chyba mogłabym posiedzieć
No proszę. Są też i nasi dobrzy znajomi Wenezuelczycy. A jak są oni to już wiadomo, że prędzej czy później, ale jednak prawie zawsze prędzej dojdzie do tańców Nie inaczej jest i teraz, a że dobra zabawa jest zaraźliwa to już po chwili w tan ruszamy i my
Babcie i dziadkowie widząc nasz zapał co i rusz pokazują nam nowe, skomplikowane figury. Widać idzie nam dobrze, bo na koniec dostajemy gromkie brawa.
I tak oto obiad i jego „spalenie” mamy za sobą
W drodze do hotelu zatrzymujemy się jeszcze w małej fabryczce ceramiki. Podziwiamy krótki pokaz mistrza
i efekty jego pracy już po wypaleniu w piecu
Mistrz chyba najbardziej dumny jest z tej oto rzeźby. Widać to po jego minie jak ją prezentuje. Hmmm…… ciekawe dlaczego jako pierwszemu pokazują ją Helusiowi
Zanim weszliśmy do tej fabryczki Lupa powiedziała mi, że po pokazie garncarstwa zobaczymy jeszcze fort z 1914 roku. Super Już oczami wyobraźni widziałam te kamienne fortyfikacje i umocnienia.
Oj nieźle się później rozczarowałam ale też i uśmiałam, jak moim oczom ukazał się nie fort z 1914 roku tylko ford z 1914 roku
Po powrocie do hotelu robimy jedyną słuszną i logiczną rzecz, czyli idziemy na plażę. Łapiemy opaleniznę, rozgrywamy mecz piłki wodnej i „szlifujemy” niemiecki
Ponieważ dziś mamy ostatni wspólny wieczór, Lupa zorganizowała dla nas coś extra – wspólną kolację w osobnej sali restauracyjnej.
Jak wchodzimy do środka okazuje się że nakryto jeden duży stół obok którego ustawiono też mały z 4 nakryciami. Oczywiście myślimy, że i tym razem zadziałało zaklęcie „tres…. solo… Polonia” więc zmierzamy prosto do niego. A tu nagle z wszystkich gardeł wyrywa się okrzyk protestu i zaproszenia do wspólnego stołu. No wiadomo, każdy chce się nacieszyć obecnością Gadzin
Chyba też nie muszę pisać kto stara się zająć miejsce naprzeciwko nas Na szczęście Nieśmiały Zając i Księciunio są szybsi i Pudel.pl zasiada troszkę z boku
Trinidad słynie z owoców morza, więc menu na dzisiejszą kolację jest oczywiste. Na szczęście Lupa zrobiła wcześniej z nami wywiad i specjalnie dla Gadzin zamówiła coś innego.
Trochę się więc zdziwiłyśmy, jak po podniesieniu przez kelnerki pokrywek z naszych talerzy łypały na nas z nich czarne oczka krewetek Z kamiennymi twarzami wytrzymujemy ten wzrok i czekamy na reakcję Lupy. Uff… po chwili następuje stosowna wymiana talerzy i już możemy cieszyć się smaczną rybką
Kolacja i atmosfera panująca na niej była fantastyczna.
Oczywiście po kolacji lądujemy jeszcze w barze i na animacjach. Ale nie są one już tak ciekawe jak wczoraj, choć i dziś tańczy nasz Idol.
Hitem wieczoru okazuje się piosenka, w której często w refrenie pada słowo „siniora”. Widząc, że bardzo mi się ona spodobała Holywoodski Uśmiech często tego wieczoru podśpiewuje: siniora… siniora….
Ponieważ żegnamy się dziś z morzem karaibskim ruszamy na wieczorny spacer po plaży. Spacer zaczął się sennie i powoli a zakończył kurc galopkiem do leżaków A wszystko przez jednego potężnego kraba który, na nasz widok rzucił się ….. do ucieczki My na jego widok zrobiliśmy zresztą dokładnie to samo
Przez resztę wieczoru nie odważyłam się już trzymać nóg na piasku
Już jest dawno po północy, a my nadal jesteśmy na plaży. Chyba w ten sposób staramy się odwlec jutro, bo jutro … no właśnie…. to jutro … ale to dopiero jutro…
c.d.n.
Ostatnio zmieniony przez Nuska dnia Pią 13:47, 24 Sie 2007, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mat1 Gość
|
Wysłany: Pią 12:19, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
no nareszcie....PIKNIE...PIKNIE.!!!!!!....BRAVO Nuska.!!!!....Dzięki.!!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Mat1 Gość
|
Wysłany: Pią 12:45, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Nuska a te nogi to wystawione na przynente na kraby????....hehehehe |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:49, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
jakie pięknie
foty mi się rozjechały
juz 2 razy je zmieniałam a one jak są wielkie tak są
ręce opadają |
|
Powrót do góry |
|
|
Katka Gość
|
Wysłany: Pią 13:13, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Nusia..to przez tego garncarza...hihi
ale i tak jest pięknie i rewelacyjnie |
|
Powrót do góry |
|
|
Katka Gość
|
Wysłany: Pią 13:25, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Nusia, nie wiem jakie grube są przewodniki o Kubie...ale ja mam wklejone juz w Wordzie 352 strony Twoich opowieści o fotek |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pią 13:48, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Relacja hmm... jakby to powiedzieć... EXTRA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Z niecierpliwością będę czekał na następne. I chwilowo nie będę naglił o cd bo wiadomo że aby powstało coś dobrego to potrzeba trochę czasu.
Prawda Nuseczko?!
Do jutra rano powinno wystarczyć czasu ?
Ostatnio zmieniony przez :)) dnia Pią 13:53, 24 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:51, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
ufff..... chyba udało się wszystko poprawić
jakby się jeszcze jakieś "byki" wkradły to proszę o info
Mat - te nogi to ze strachu tak w powietrzu
gdyby tam w pobliżu był stół to wdrapałabym się na niego a tak to tylko leżak musiał wystarczyć
Katka - naprawdę
kruca nie widziałam żem tak płodna bajkopisarka |
|
Powrót do góry |
|
|
:)) Gość
|
Wysłany: Pią 13:56, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
A ta "ichnia" zielona "syrenka" tyż mi sie podoba |
|
Powrót do góry |
|
|
mona68 Gość
|
Wysłany: Pią 15:20, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Brawo Nusiu...pisz..pisz...nie ma obijania... ) Wszystko extra )) |
|
Powrót do góry |
|
|
Mat1 Gość
|
Wysłany: Pią 20:38, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
tak ....Nuska do jutra rano....hehehehe |
|
Powrót do góry |
|
|
Nuska Stały Bywalec Karawany
Dołączył: 08 Lut 2006 Posty: 3572 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:51, 26 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
ło matko
chyba dobrze się stało, że nie doczytałam wpisu Darka.K w piątek (Darku.K sorki), bo bym się na działce stresowała, a tak to beztrosko przebimbałam weekend |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|